Czesc. Jestem Artur, mam 32 lata i przegralem swoje zycie. Gralem uffff… nawet nie wiem od kiedy, chyba od zawsze. Już jako 10latek obstawiałem Multilotka i Totolatka sportowego, do teraz pamiętam te chwile jak słuchając studia S13 w Polskim Radio zakreslalem koleczka na kuponach - było cos w tym romatycznego. Potem pojawily się w Polsce firmy bukmacherskie, mysle sobie kurde znam się na sporcie przeciez, wiec byłem przekonany ze znalalem idealne źródło dochodu do bardzo skromnego kieszonkowego jakie dostawałem od rodzicow. Na studiach byłem na wakacje w Irlandii przywiozłem jakies 8 tysiecy zlotych, a po powrocie do Polski odkryłem gralnie on line
[...]– można grac nie wychodząc z domu. Caly czas cos jest w ofercie live
[...]pieniadze mialy się sypac strumieniami. A to wszystko podsycane świadomością, ze może troche nieskromnie ale uważałem się za inteligentnego goscia wiec kto ma wygrac jak nie ja. I co… poszlo w kibel wszystko w jakies 3 miesiace. Powiedzialem o wszystkim wtedy moje dziewczynie, postawila mi ultimatum ze albo ona albo granie - przestalem grac… i może jakbym wtedy wytrzymal to wszystko teraz byloby inaczej. Ale po jakims czasie włączyło mi się takie myslenie ze koncze studia, a co jak nie będę mogl dlugo znaleźć pracy, musze mieć jakies pieniadze w back up’ie , wiec wziąłem swój pierwszy kredyt na studiach i wróciłem do grania. Ukrywalem granie przed dziewczyna, ale i tak po jakims czasie z przyczyn nie związanych bezpośrednio z hazardem się rozstaliśmy. Wtedy już pracowalem w Warszawie, zarabiałem calkiem dobrze wiec rata 300zl tego kredytu z czasow studiow nie byla problemem. Ale nie, hazard się znow o mnie upomnial, kolejne kredyty, kolejne przegrane, w tamtym czasie nie było chyba internetowego buka w którym nie mialbym otwartego a potem zablokowanego konta. Miałem tak, ze jak porzadnie wtopiłem to w przypływie impulsu blokowalelm konto gracza, a nastepnego dnia rano już szukalem kolejnego providera gier internetowych. Zyjac w stolicy poznalem kasyno – wtedy to się dopiero zaczęło. Studiowalem systemy gry
[...] NIE MA TAKICH, oraz strategie gry, znalem wszystkie układy, jaki ruch przy jakim układzie, no byłem po prostu mistrzem przy stole, inni gracze często się mnie pytali o rady, to łechtało moja próżność. Probowalem nawet liczyc karty ale po kilkudziesięciu minutach byłem tak zmeczony ze odpuszczałem i rzucałem się w wir zabawy. W calym tym okresie miałem jakies przerwy od grania, często się wtedy modlilem i przynajmniej na początku pomagalo, najdłużej granie odstawiłem na 9 miesiacy. Powroty najczęściej odbywaly się po alkoholu, kiedy kontrola nad wlasnym zachowaniem jest dosc ograniczona. Jakies półtora roku temu wyjechałem z Polski do lepiej płatnej pracy majac około 100tys długu w banku. Wtedy przynajmniej miałem nadzieje, ze okej place 2000 raty co miesiąc ale będę zarabial jakies 7 tysiecy, ze jak przestane grac i skupie się na splacaniu i oszczędzaniu to jeszcze wyciągnę cos z tego zycia. Wytrzymalem 2 miesiace, i to chyba była samotność i weekendowa nuda co mnie zawiodły do kasyna. Zarabialem wiecej, wiecej pożyczałem, a jeszcze wiecej przegrywałem, oczywiście czasami się wygrywalo i to calkiem sporo, potrafiłem wygrac
[...] ale te wygrane to sa tylko po to żeby pobudzic upadające nadzieje. W kasynie można wygrac, ale nie da się wygrywac. W styczniu obudziłem się, i zdalem sobie sprawe ze mam 200tysiecy długów w bankach i 50tysiecy w chwilówkach ze od lutego nie będę w stanie już obsługiwać tych długów. Paru osobom powiedziałem juz o moim problemie, paru innym tez mi bliskim nie miałem jeszcze odwagi tego powiedziec. Generalna reakcja to niedowierzanie, ze jak to się moglo stac, ze chyba cos mi się pomylilo i chodzi o 20tysiecy a nie dwieście. Postanowilem ze za kilka miesiecy wracam do Polski, do tego czasu miałem zamiar spłacać male kwoty, a czesc oszczędzać na leczenie i nowy start już po powrocie, ze świadomością ze za jakies pol roku komornik na bardzo dlugo rozgości się na mojej pensji. Niestety dalej gralem… przez ostatnie kilka miesięcy chyba nie było dnia żebym nie myslal o samobójstwie, ale nie chce zrobic tego za granica żeby nie narażać rodziny na koszty ściągania ciala do Polski, a poza tym ja chce zyc, kocham zycie. Codziennie mam po 50 nieodebranych polaczen od wierzycieli, na początku jeszcze odbieralem staralem się tłumaczyć, potem przestalem odbierac. Minelo kilkanscie tygodni i nie mam nic oszczedzone, jakos do konca maja dozyje i wroce do kraju. Powinieniem jeszcze dostac jedna solidna wyplate, która starczy mi na miesieczne leczenie zamkniete
[mod.S] Jestem zapisany na caly czerwiec – niech to będzie mój ostatni all in.
Od lipca mam nagrana prace w Warszawie, tam tez będę chciał kontynuować leczenie otwarte, i może z niektórymi z Was będę miał okazje się spotkac.
Wiem, ze już o pewnych rzeczach nie mogę marzyc, wiem ze nie będę miał wlasnej rodziny, mieszkania, ze nie będę miał dzieci, ale za to będę miał kogos kto chyba do konca mojego zycia będzie zainteresowany moim istnieniem – pana komornika

Czeka mnie wiele trudnych rozmow, wytykanie palcami… ale chce jeszcze powalczyc i podjac rekawice, chocby po to żeby być dla innych żywym przykładem do czego może doprowadzic hazard.
Chcialbym od dzis już nie grac.
Zwyciężyć i spocząć na laurach – to klęska, być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo.
[moderacja Sowa]