przez haZArDZIŚta » 21 Sty 2020, 21:15
Cześć wszystkim.
Chciałbym się podzielić moimi ostatnimi doświadczeniami, przeżyciami w abstynencji od grania. Mam dużo skrajnych myśli, bywam zobojętniały. Często zmagam się z marazmem i nudą. Próbuję to wypełnić aktywnością fizyczną. Jednak nie mam jeszcze takiej motywacji.
Obecnie skupiam się na terapii dziennej. W WOTU jestem 9-ty dzień. Wiele mi daje terapia. Każdego dnia dowiaduję się na temat moich przekonań, zachowań, zniekształceń. Dziś siedzę nad pracą ''Historia mojego hazardu''. Wyobraźcie sobie, wrócić do tego wszystkiego. Dokopać się do każdej sytuacji, gdzie czyniłem zło, a hazard mnie do tego popychał. Nie jest to łatwe, więc długa noc przede mną. W grupie są niestety póki co sami uzależnieni od alkoholu. Wciąż czuję się osamotniały z tego powodu. Mimo, że objawy są bardzo podobne, czułbym się bardziej zrozumiany, gdyby był ktoś stricte z tego powodu co ja. Ale to nic. Grupa jest naprawdę ważna. Zaakceptowała mnie. Czuję się aktywny. Staram się wesprzeć duchowo, ale też nie skupiać się na innych, bo to jeden z objawów głodu. Zaczynam docierać do siebie. Czuję się tam wesoły, ale też często poruszony. Pomaga mi pobyt tam w rzeczywistym kontakcie z samym sobą.
Odeszła ode mnie partnerka jeszcze jakiś tydzień temu. Moje serce należy do niej i czasem nie wiem co czuć. Czy to objaw głodu grania czy cierpienie na sercu po jej stracie. Jestem bardzo rozdarty. Zyskałem terapię, a straciłem najważniejszą mi osobę życia. W grupie jestem wesoły, a gdy wracam do mieszkania to przechodzę w stan żalu i rozpamiętywania. Tęsknię za tym. Choć to nigdy nie wróci. Przez to jakim człowiekiem jestem.
Dziękuję, że mogłem choć chwilę wam napisać. Wracam do pracy.
Miłość silniejsza jest od śmierci, ale zdarza się,
że mizerny nałóg silniejszy jest od miłości
Maria von Ebner-Eschenbach