Trafione w sedno, dokładnie

. Ciężko to opisać nie chcę grać, bo wiem, że znowu by się zaczęło a z drugiej strony jakby czegoś brakowało. Z kim mam tak porozmawiać, może u mnie takich obeznanych ludzi nie ma. Wiem, problem jest, ale z kim mam go przegadać?. W Poradni porozmawiam z panią terapeutką, ale to nie to samo co z innymi uzależnionymi od hazardu. Powiem, że ciężko jest z jednej strony nie zawieść nikogo z drugiej w razie jakiegoś większego problemu mieć to wszystko gdzieś

. W dodatku ten czas jest dla mnie bardzo trudny, wiem że do "soku z brzozy" już tylko 3 miesiące a do grzybków już tylko 4 miesiące. Tak myślę i to się potwierdza z terapii, że te telefony z windykacji to jak gra. Sądy to samo tu sprzeciw, tu odpowiedż na pozew, tu pismo przygotowawcze etc Jak hazard, tylko inaczej. Tyle czasu minęło za 4 dni to już będzie 19 miesięcy, tyle stresu, tyle spraw i zmarnować to w jednej chwili

Nie mogę, po prostu nie mogę. Często jestem zadowolony, ba nawet bardzo, że nie gram, że nie obarczę winą za przegraną jakąś sytuacją, jakimś głupim zajściem etc. Ciężko to opisać, lepiej było by to opowiedzieć, ale u mnie w pracy tego nie rozumieją, może niektórzy. Finansowo jest jak jest, sam lub z kimś gotuję, więc jest dobrze ze wszystkiego można coś upichcić, coś zrobić. Myślę, że będzie dobrze, że skończy się dobrze, takie pozytywne nastawienie pesymisty. Najbliższe dwa miesiące okażą się kluczowe. Tak czy owak musi być dobrze, nie mogę się poddać po tym wszystkim.