Witajcie
dawno mnie nie było
dawno nie pisałem (dzięki Milo za próby wsparcia, mobilizacji i aktywacji na forum)
zastanawiałem się "gdzie się odezwać" - temat śmierć sam mi niejako "wpadł"
jest adekwatny i odpowiedni..
20 marca byłem na "pożegnaniu" przyjaciela hazardzisty
Mirka z grupy na Skaryszewskiej
śmierć przyszła i upomniała się o niego nagle i szybko w ciągu 2 tygodni zakończył życie
ale był TRZEŹWY przez wiele lat, nie grał
Mirek to zaprzeczenie wszelkim "schematom i statystykom"
-nie był na żadnej terapii
-nie miał sponsora
-był do końca ateistą, agnostykiem i raczej na bakier z "ogólnym" pojęciem Siły wyższej i duchowości
- raczej nie interesował się "głębią" programu 12 kroków
Lecz był stałym uczestnikiem mitingu grupy "jedynka", przez wiele lat prowadził ten miting
przestrzegał najprostszych zasad ...
ale był konsekwentny, uczciwy pomocny - trzeźwy
dlaczego to piszę ?
bo każdy ma swoją drogę i prawo do jej wyboru
Dlaczego w temacie 'Smierć" ?
choroba, czynny hazard zniszczy każdego - tu już nie ma wyboru co najwyżej "kwestię czasu"
mimo doświadczeń bólu związanego z samobójczą śmiercią który przeżywałem i widziałem ,
mimo deklaracji i pełnego przekonania,że sam nie "zafunduję" czegoś takiego swoim bliskim
prawie dwa lata temu podjąłem próbę samobójczą
Bóg dał, że nieudaną (może kiedyś coś o tym cudzie napiszę)
Dlaczego "śmierć" ?
bo Świat jaki znałem / ZNALIŚMY - UMARŁ
ten świat dogorywa
bardziej to czuję niż to widać
lecz tak to widzę
dla mnie świadczy o tym choćby "milczenie" forum
a przecież tylko z pkt widzenia mnie hazardzisty wiele wskazuje na to, że stan
- zawieszenia mitingów
- praktycznie uniemożliwienie terapii w grupach, czy tym bardziej stacjonarnej / zamkniętej
- ograniczony czy wręcz "niewskazany" a na pewno utrudniony "kult religijny"
-praktyczne dla większości "skazanie" na ciągłe, bliskie przebywanie z rodziną "pod jednym dachem"
i związane z tym emocje
(nie wierzę że takich nie ma

)
-co najmniej lęk, obawy o zdrowie, przyszłość, rodzinę....
Ten świat się zmienia, z każdą godziną
z każdym nowo zarażonym
z każdą nową śmiercią
utraconą pracą, niepewnością bytu..
Nie mogę tego "fragmentu" z literatury AA znaleźć , lecz kolebie mi sie w pamięci, że
pierwszą próbą dla raczkującego AA i zaczynających zdrowienie alkoholików była II wojna światowa
gdy okazało się,że jednak większość mimo skazania na samotność, bez kontaktu z innymi zdrowiejącymi, mimo wojennych stresów - wytrwała w abstynencji i wzmocniła się duchowo.
wbrew "nazwom" jesteśmy w stanie wojny
w stanie PRÓBY
ale nie jesteśmy osamotnieni, bez możliwości kontaktu...
wypowiedzi
gdy prawie 15 lat temu powstawało to Forum - było przede wszystkim źródłem NADZIEI
może więc warto by było - więcej nadziei dla nas wszystkim
bo po śmierci - RODZI SIĘ NOWE ŻYCIE
Wierzę,...., Wątpię,.... Szukam...