Cześć Anna_36

ja nie miałam adwokata. według mnie lepiej nie mieć, bo jednak jest to wydatek, a najlepiej sprawić wrażenie jak najbiedniejszej, nieprawdaż?
sąd patrzy na zarobki męża i żony, na to czy mieszkają razem oraz na Twój wniosek. musisz wyważyć sumę, żeby nie była zbyt niska, ale też nie odstawała od czapy od poziomu życia rodziny. najlepiej poprosić o te najwyższą z możliwych i nie ustępować

piszesz we wniosku ile konkretnie wydajesz po kolei na ubranie, jedzenie, naukę, opiekę, rozrywki, wakacje itd. i potem "bronisz pracę" - sędzia (sędzina to zona sędziego, przepraszam, nie mogłam się powstrzymać

) Cię wypytuje o te koszta mając przed sobą Twój wniosek. o ile jest zainteresowana, ale takie bywają. btw, jako wnioskodawca możesz wskazać konkretnego referenta, rejonizacja chyba nie jest obowiązkowa. sedzia może zapytać: ile pani wydaje na ubrania, na buty miesięcznie, czy mąż pomaga w opiece czy musi pani mieć płatną opiekunkę itp. może zapytać - a ile pani wydaje na siebie? takie figlarki bywają

ja pamiętam z pierwszej rozprawy o alimenty, że byłam bardzo jeszcze zależna od męża emocjonalnie i moje dziecko nie wyszło na tym dobrze finansowo. trochę nie wiedziałam co się dzieje, miałam duże poczucie winy (wymieszane z przekonaniem, że robię słusznie), a mój ówczesny mąż użył całego swego czaru i mocy manipulowania, żeby mnie zbić z pantałyku. na przykład w trakcie rozprawy powiedział zwracając się do sędzi, że sie ze mną rozwiedzie (nóż w serce), sędzia na to - a dlaczego chce się pan rozwieść z żoną, a on - a to moja sprawa

teraz się śmieję, ale czułam sie jak kupa, co spowodowało, że plątałam się w zeznaniach typu "czy pan uczestniczy w obowiązkach przy dziecku" - ja sie juz wtedy dzieliłam obowiązkami przy dziecku z moja mamą mieszkająca w innej dzielnicy, bo mojego jeszcze męża całymi dniami nie było w domu, ale jakoś i mnie i sędzię na rozprawie umiał przekonać, że wspólne gospodarstwo prowadzi. konkretnie to w 2008 powiedzmy, że on zarabiał 3000zł, ja 2800zł, wnioslam o 1200zł alimentów, zasądzono 500zł, a znajomy terapeuta uzależnień skwitował "a mogła zasądzić 1500"
chcesz sie dobrze przygotować? bądź silna i nieustepliwa. pamiętaj, co wywalczysz będzie dla dziecka, to jest pierwszy i najważniejszy wierzyciel Twojego męża.
pozdrawiam

"Jeśli chcesz osiągnąć to, czego nigdy nie miałeś, musisz robić to, czego nigdy nie robiłeś." Dominick Coniguilaro