Syn hazardzista

Moderator: kaśka

Syn hazardzista

Postprzez ggorek » 25 Sie 2011, 19:11

Sowa napisał(a): I szczerze żałuję tych zmarnowanych 2 lat.
Sówko nie ma co żałować czasu już nie cofniesz ciesz się tym co już osiągnełaś
ggorek
 
Posty: 2519
Rejestracja: 08 Mar 2008, 19:01
Miejscowość: Opole

Syn hazardzista

Postprzez matkaa » 10 Paź 2013, 10:47

Witam
jestem tu nowa i trochę się gubię, za co przepraszam
Też mam syna hazardzitę i jestem w podobnej sytuacji co lukrecjaborgia
syn gra 3 lata w pokera, jezdzi po kasynach i przegrwa pożyczone pieniądze. Jeden dług spłaciłam 10 tys, obiecał nie grać, ale wiadomo grał.Wziął kolejne pożyczki i uciekł z domu. Ja się waham czy spłacić. Syn nie pracuje, więc nie spłaci długów.Tęsknie za nim, jestem wściekła, co robić? komornik też pewnie się u mnie pojawi.
Proszę o poradę :(
Awatar użytkownika
matkaa
 
Posty: 41
Rejestracja: 09 Paź 2013, 09:08

Syn hazardzista

Postprzez Sowa » 10 Paź 2013, 12:39

matkaa napisał(a):Ja się waham czy spłacić.


Jeden dług spłaciłaś i nic się nie zmieniło. Dlaczego teraz miałoby się zmienić?
Jeśli spłacisz, pomożesz mu trwać w nałogu. Jeszcze raz powtórzę: płacąc jego długi - szkodzisz, nie pomagasz!
Żeby wyjść z nałogu, trzeba chcieć. A żeby chcieć, najpierw muszą zaboleć konsekwencje. Nie ma innej drogi. Gdyby ktoś płacił moje długi, pewnie nadal bym grała :-(
Jeden ze znajomych hazardzistów, młody chłopak, opowiadał jak ważna była dla niego świadomość, że jego mama jest i czeka, żeby mu pomóc, gdy wszyscy się od niego odwrócili. Ta kobieta nie płaciła długów, nie tłumaczyła syna, nie prosiła, nie krytykowała, nie oceniała i nie pomagała w żaden sposób, którego oczekiwał syn. Powiedziała jedynie, że gdy będzie chciał, to mu pomoże załatwić leczenie. I gdy syn był gotowy poprosić o pomoc, zawiozła go na terapię. Tyle, i aż tyle. Aż, bo nawet nie wyobrażam sobie, jak było jej ciężko bezsilnie obserwować staczającego się syna. Jednak warto było, bo właśnie do niej syn zadzwonił, gdy już znalazł swoje dno.
Oczekujesz rady, więc poradzę: w każdym ośrodku leczenia uzaleznień znajdziesz także pomoc dla siebie. Tam dowiesz się, jak postępować z hazardzistą i jak radzić sobie w trudnych chwilach. Warto zadbać o siebie, bo jemu nie pomożesz, dopóki on sam tego nie będzie chciał.
Awatar użytkownika
Sowa
 
Posty: 4674
Rejestracja: 07 Lut 2007, 20:10
Miejscowość: polska

Syn hazardzista

Postprzez matkaa » 10 Paź 2013, 12:53

Dziękuję Sowa za podpowiedz. Mieszkam w małym miasteczku w, którym nie ma ośrodka dla potrzebujących pomocy. Jak do mnie pisał to mówił że chce pomocy,ale jak ja mam mu pomóc jak (chyba) jest 400 km odemnie
może tosą obiecanki ze względu na wiarę że się złame i spłace długi- nie wiem.
Awatar użytkownika
matkaa
 
Posty: 41
Rejestracja: 09 Paź 2013, 09:08

Syn hazardzista

Postprzez kiedyskiedys » 10 Paź 2013, 13:20

matkaa napisał(a):Jak do mnie pisał to mówił że chce pomocy,ale jak ja mam mu pomóc jak (chyba) jest 400 km odemnie

Skoro chce pomocy to w czym problem wrocic do domu i o nia poprosic?

Po drugie to nie Ty jestes oddalona od niego 400km, tylko on od Ciebie. To taka aluzja, ze to on ma dzialac i ratowac swoje zycie, nie Ty.
Miarą dzieciństwa są dźwięki, zapachy i widoki, dopóki nie nadejdzie mroczna epoka rozsądku - John Betjeman
Awatar użytkownika
kiedyskiedys
 
Posty: 2619
Rejestracja: 25 Maj 2009, 10:39

Syn hazardzista

Postprzez milo » 10 Paź 2013, 20:17

Właśnie ... o jaką "pomoc" prosi syn? Jeśli w spłacie długów to znaczy , że nie o pomoc a o umożliwienie trwania w nałogu i dalszego grania i staczania sie.... na końcu czasem jest "oddział psychiatryczny dla niebezpiecznych dla otoczenia", czasem więzienie a czasem po prostu tylko nagrobek....

Jak chcesz pomóc synowi... w CZYM chcesz pomóc?

Leczenie to jego szansa na życie.
Ale... dopóki ktoś za niego spłaca długi, to nie wydaje mi się, żeby chciało mu się chcieć się leczyć.
No.... ja przynajmniej tak miałam.
Poczuć siebie
Pokochać...
Awatar użytkownika
milo
 
Posty: 4729
Rejestracja: 18 Cze 2011, 00:06
Miejscowość: Elbląg

Syn hazardzista

Postprzez lukrecjaborgia » 11 Paź 2013, 07:01

Witam wszystkich. Odzywam sie po ponad trzech latach od umieszczenia pierwszego postu. Ciezko zliczyc i ciezko zapamietac wszystkie rzeczy, ktore sie zdarzyly. Potwierdzam zdecydowanie, ze splacanie dlugow i akceptowanie obietnic jest najwiekszym bledem. Teraz, patrzac z perspektywy czasu, moge powiedziec, ze dlugi to banal. Komornik, wiezienie, wstyd to rzeczy do przezycia. W porownaniu z tym, co przezywa wasz bliski, nie sa to rzeczy wielkie. Moj syn przetrwal zime na budowie, przetrwal nastepny rok mieszkajac na ulicy, w malym miasteczku, gdzie jego dziadkowie byli zalewani stekiem pytan i plotek na jego temat. Przetrwal ok. poltora roku bez grania bo nie mial juz za co, nie mial kumu zabrac i od kogo pozyczyc. Przez to, ze nigdy nie ukrywalismy przed znajomymi i rodzina problemu, wszyscy wiedzieli ze odsuniecie sie nie bedzie nietaktem ale pomoca. Oczywiscie, latwo jest to teraz napisac, ale przetrwanie tego okresu, przy jednoczesnej dyskretnej obserwacji, wcale nie bylo latwe dla wszystkich. Mialam z nim szczatkowy kontakt, wiedzialam po prostu jak go znalezc i to musialo mi wystarczyc. Po poltora roku zycia na ulicy oplacilam mu przyjazd do miasta, w ktorym mieszkam i pomoglam mu zaczac wszystko ukladac, jednak na moich warunkach. Pierwszym i nadrzednym bylo oczywiscie splacenie wszystkich zaleglosci, ktorych domagali sie wierzyciele. Ze znalezieniem pracy nie bylo wiekszego problemu, mieszkania rowniez. Pierwszy splacony dlug podzialal bardzo motywujaco, pozniej nastepny i nastepny i po poltora roku splacone bylo wszystko. Wszystkich ustalen z komornikami musial dokonywac sam ale w mojej obecnosci co tez bardzo go dyscyplinowalo. Szybko zaczal doceniac to, ze ma gdzie mieszkac i ze regularnie placi rachunek telefoniczny. Totalny banal, kiedys jednak nie do wykonania (sam wiele razy wspominal, ze wczesniej juz dawno by telefon sprzedal i przegral). Teraz zyje tak, jakby tamto doswiadczenie nigdy go nie spotkalo, zapomina wrecz. A ja mu przypominam, nie wiem czy potrzebnie. Mam jednak taki strach w glowie, ze jedno uzaleznienie przechodzi w drugie albo stare budzi sie w momencie silnego kryzysu. Mam nadzieje, ze to jedynie moje obawy, ktore nigdy sie nie ziszcza.
Trzymam kciuki za wszystkich walczacych, za obie strony. Nie dajcie sie zwiesc obietnicom, nie bojcie sie dlugow i wstydu. Korzystajcie z terapii ale nie zapominajcie o wlasnej intuicji, szczegolnie rodzice. Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
lukrecjaborgia
 
Posty: 6
Rejestracja: 19 Kwi 2010, 18:57

Syn hazardzista

Postprzez matkaa » 11 Paź 2013, 08:02

Witaj lukrecjaborgia
dlaczego tak długo pozwoliłaś synowi żyć na ulicy? Nie podałaś mu ręki wcześniej...
Awatar użytkownika
matkaa
 
Posty: 41
Rejestracja: 09 Paź 2013, 09:08

Syn hazardzista

Postprzez Romanm » 11 Paź 2013, 08:39

lukrecjaborgia napisał(a): Teraz zyje tak, jakby tamto doswiadczenie nigdy go nie spotkalo, zapomina wrecz.


To może zaboleć i to bardzo mocno. Jeżeli zapomina to może znaczyć, że choroba bierze górę i tylko patrzeć jak zacznie grać.
matkaa napisał(a): Nie podałaś mu ręki wcześniej..

W jaki sposób ? Spłacając długi ?
Romanm
 
Posty: 516
Rejestracja: 13 Gru 2012, 11:43
Miejscowość: Wałbrzych

Syn hazardzista

Postprzez matkaa » 11 Paź 2013, 08:45

Nie, nie spłacając..zabrać go z ulicy do domu
przecież tak zrobiła...
Awatar użytkownika
matkaa
 
Posty: 41
Rejestracja: 09 Paź 2013, 09:08

Syn hazardzista

Postprzez matis2013 » 11 Paź 2013, 08:47

lukrecjaborgia napisał(a): Teraz zyje tak, jakby tamto doswiadczenie nigdy go nie spotkalo, zapomina wrecz. A ja mu przypominam, nie wiem czy potrzebnie. Mam jednak taki strach w glowie, ze jedno uzaleznienie przechodzi w drugie albo stare budzi sie w momencie silnego kryzysu. Mam nadzieje, ze to jedynie moje obawy, ktore nigdy sie nie ziszcza.


Ten choroba jest podstepna ,sam osobiscie mialem dlugie okresy w ktorych nie gralem i wydawalo mi sie ze dam rade, mam to za soba i nie chcialem pamietac( najdluzszym okresem bylo prawie 5 lat) . Ale niestety wszystko wracalo w najmniej oczekiwanym momencie . I tak dobilem do 42 roku zycia , to bylo 16miesiecy temu ( pierwszy kontakt z hazardem mialem w dziecinstwie a pierwsza wpadke w wieku 14 lat ) Teraz wiem ze bez mitingow , terapi , psychologa..... po prostu sie nie da bynajmniej tak jest ze mna . Dlatego zapytam czy twoj syn robi cos w tym kierunku ? czy uczeszcza na jakis miting

matkaa napisał(a):dlaczego tak długo pozwoliłaś synowi żyć na ulicy? Nie podałaś mu ręki wcześniej...


Wlasnie to co zrobila lukrecjaborgia jest podaniem reki , jakiekolwiek splacanie dlugow mija sie z celem
Nic się nie zmieniło oprócz mojej postawy -czyli zmieniło się wszystko.
„Anthony de Mello „ i ja
matis2013
 
Posty: 714
Rejestracja: 23 Wrz 2013, 10:04

Syn hazardzista

Postprzez romekgg » 11 Paź 2013, 14:49

lukrecjaborgia napisał(a): A ja mu przypominam, nie wiem czy potrzebnie. Mam jednak taki strach w glowie, ze jedno uzaleznienie przechodzi w drugie albo stare budzi sie w momencie silnego kryzysu.


Jeśli twój syn nic nie robi by zdrowieć to twoje obawy sa uzasadnione . Czy Twój syn chodzi na terapie , mitingi ?
Zdałem sobie sprawę jak mało zależy od nas a jak dużo od Siły Wyższej
Awatar użytkownika
romekgg
 
Posty: 1119
Rejestracja: 13 Mar 2013, 17:56
Miejscowość: małopolska

Syn hazardzista

Postprzez romekgg » 11 Paź 2013, 14:52

matis2013 napisał(a): Dlatego zapytam czy twoj syn robi cos w tym kierunku ? czy uczeszcza na jakis miting

nie przeczytałem wszystkich postów więc zdublowałem pytanie :|
Zdałem sobie sprawę jak mało zależy od nas a jak dużo od Siły Wyższej
Awatar użytkownika
romekgg
 
Posty: 1119
Rejestracja: 13 Mar 2013, 17:56
Miejscowość: małopolska

Syn hazardzista

Postprzez NATALIA45 » 11 Paź 2013, 15:30

matkaa napisał(a):..zabrać go z ulicy do domu
przecież tak zrobiła...


Ona go sama nie zabrała, to on poprosił o pomoc jak był juz na samym dnie. Jeśli zrobisz to wcześniej to syn na pewno nic nie zrozumie, co sie stało, dlaczego i że jest chory.Po prostu on sam musi chcieć tej pomocy.
Ludzie nie zawsze potrzebują rady.Czasami wszystkiego czego im trzeba to dłoń do trzymania, ucho do słuchania i serce, które ich zrozumie.
Awatar użytkownika
NATALIA45
 
Posty: 2227
Rejestracja: 20 Kwi 2010, 18:26
Miejscowość: dolnyśląsk

Syn hazardzista

Postprzez lukrecjaborgia » 11 Paź 2013, 22:35

matis2013 - czuje intuicyjnie, ze to co mowisz, to prawda i ze to wroci. To ten sam schemat co w przypadku depresji, uzaleznien i innych dolów. Co ja moge zrobic aby go przed tym uchronic? nie mieszkamy razem, on jest w tej chwili zupelnie niezalezny, nie kontroluję go - nie chcę i nie bardzo mogę. On nie chodzi na zadna terapie. trzy lata temu odbyl terapie w osrodku zamknietym ale po wyjsciu zaczal grac i do zadnej formy terapii nigdy nie wrocil (jedynie kilka mitingow zaraz po wyjsciu z osrodka, przed powrotem do hazardu). Otrzymalismy z jego ojcem jasne wskazowki co do naszych zachowan, terapeuta wyjasnil schemat zachowan uzaleznionego i przede wszystkim uzmyslowil nam istnienie DNA. Po tym spotkaniu wiedzialam, ze to, co dla mnie oznacza dno, niekoniecznie bedzie dnem dla mojego syna. Kazdy ma swoje wlasne i jesli spadnie to wtedy je dostrzeze i moze to byc tym momentem, kiedy poprosi o pomoc (mowie o szczerej prosbie), kiedy naprawde bedzie chcial sie podniesc.
Moj syn przemieszkal na ulicy rok. To fakt, ktory niektorych z Was zastanowil - dlaczego na to pozwolilam, dlaczego mu nie pomoglam itd. Dla mnie i dla was jest to pewnie przerazajace - dla niego jednak nie bylo na tyle, aby poprosic o pomoc. Czyli nie dotarl na swoje dno. (na nasze byc moze tak, ale nie na swoje). I nigdy nie poprosil o pomoc, to ja zaaranzowalam tę szanse. Bylo to wbrew zaleceniom terapeuty ale pomyslalam, ze te kilkanascie ciezkich, ulicznych miesiecy bylo forma terapii i zylam szansa ze sie uda.
Dzis moge powiedziec ze sie udalo, ale tak, jak napisalam wczesniej, nie wiem co bedzie jutro.
lukrecjaborgia
 
Posty: 6
Rejestracja: 19 Kwi 2010, 18:57

PoprzedniaNastępna

Wróć do Mój bliski jest hazardzistą

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość