
Parę linijek piszesz. że zauważyłaś swoje zaangażowanie powodowane zachowaniem się brata a tutaj kolejny raz wpadasz w rozpędzające się koło współuzależnienia (w Twoim wypadku - to moja, subiektywna ocena). Dlaczego to robisz, to nie dziwi mnie: uzależnienie jest chorobą uczuć i emocji a nie chorobą psychiczną czy brakiem silnej woli - ze współuzależnieniem jest podobnie: no jak siostra ma nie pomagać bratu, po co w takim razie więzi rodzinne, co mogę zrobić z bratem i jak na niego wpłynąć by Rodzice nie ucierpieli? Tak myślisz? Spójrz - mimo wcześniejszych informacji, które tu otrzymałaś, Ty dalej zajmujesz się chorobą brata i zaczynasz wyobrażać sobie różne scenariusze na wypadek gdy ...Awokado napisał(a):i tu moje kolejne pytanie do Was. Zastanawiałyśmy się z Siostrą jak długie przerwy może mieć uzależniony od hazardu? Tzn. w kontekście nie mydlenia oczu rodzinie czy znajomym, że "dałem radę bo nie gram m-c/rok/dwa lata a nie byłem na żadnej terapii i jest ok" ?
Racjonalizujesz dla siebie Twoje myślenie, Twoje niepewności, Twoje chęci wpłynięcia (pokierowania) na życie brata (na niego) i jego obecności w Twoim - zaczynasz uzależniać swoje poczucie spokoju, poczucie przeżywania szczęścia od tego co on zrobi! (Bedę mogła być lepszą matką gdy brat nie będzie robił tego ale coś innego.)
A jak bardzo mogłaś wpływać do tej pory na jego życie? Miałaś wpływ na to czy był zdenerwowany czy śmiał się, spodobała mu się ta książka a nie inna, poczuł sympatie do tej a nie innej dziewczyny, odreagował w taki a nie inny sposób swoje wewnętrzne napięcia? Teraz chcesz, teraz to robisz ...
Dlatego, że jak zauważyłaś, inni ludzie widzą sprawy bez zaangażowania uczuciowego - potrzebni są oni dla nas abyśmy widzieli swoje, niezbyt zdrowe i korzystne nasze chęci, sposób myślenia i wyobrażenia. Tak samo jest ze mną-hazardzistą. Tak samo potrzebuję kontaktu z innymi, zorientowanymi w temacie, osobami bym nie "obsuwał się" ze swojej ścieżki. Nikt z nas nie patrzy na siebie na zimno, obiektywnie - mamy uczucia i jesteśmy w jakimś stanie emocjonalnym w kazdej naszej chwili życia i pod wpływem uczuć i emocji postępujemy jak postępujemy ...
Czy Twój brat będzie grał czy nie grał - od niego to zależy, nie od Twojego poczucia szczęścia czy niepokoju. Będzie mydlił oczy - kogo dotkną tego konsekwencje? A co do niegrania na tak zwanym dupościsku (bez mitingów AH i bez skorzystania z terapii), to opierając się na sobie i swoich doswiadczeniach jako uzaleznionego - w prezeciagu pół roku spotka go (jak kazdego z nas) kilka sytuacji trudnych i kilka radosnych i wątpię czy wtedy nie bedzie chciał odreagować swoich emocji w grze, racjonalizując sobie koniecznością odegrania się, czy tez "w porownaniu do calości kwot przegranych - nic nie znaczącą wysokością przegrywanych pieniędzy".
Także jak będzie po terapii i będzie chodził na mitingi AH - utrzymanie abstynencji czy jej zlamanie od niego i wyłącznie od niego będzie zalezało.
To co, chcesz żyć w niepewności przez cale życie bo jesteś siostrą ... ??