Strona 4 z 5

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 26 Lip 2014, 12:53
przez kammila
To chyba dobrze, że nie jest mi obojętne życie brata. On od tylu lat gra, a ja dopiero jakiś czas temu zorientowałam się, że to już nie są żarty. Gdybym wiedziała wcześniej eh. To właśnie my z mamą namowilysmy go na psychologa. Ale już tam nie chodzi. Tzn, że nie chce się leczyć? Co musi się stać by zaczął chcieć? Ja zwyczajnie nie mam jak go przypilnować. Jego żona też nie, zajmuje się ich nowonarodzonym dzieckiem.

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 26 Lip 2014, 12:58
przez kammila
Mówiłam mu, że sam sobie nie poradzi, a on twierdził co innego. Wziął wędki od taty żeby zająć sobie czymś ten wolny czas. Nie pomogło.

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 26 Lip 2014, 16:27
przez matis2013
kammila napisał(a): Gdybym wiedziała wcześniej eh


To by to na pewno nic nie zmieniło .

kammila napisał(a): Co musi się stać by zaczął chcie


Na pewno nic o czym myślicie . Hazardzista musi sam chcieć lub mieć dość

kammila napisał(a): Ja zwyczajnie nie mam jak go przypilnować. Jego żona też nie


Nawet nie próbujcie bo to nic nie da

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 27 Lip 2014, 10:16
przez milo
właśnie dlatego proponuję, byś TY, mama, jego żona ... poszły na mityng dla współuzależnionych, i/lub terapię dla współuzależnionych, aby "nauczyć sie" , jak POMAGAĆ i NIE PRZESZKADZAĆ oraz jak nie dawać komfortu gry czynnemu hazardziscie ... jak NIE KARMIĆ CHOROBY .... a szansa jest, że cos zauważy w zmianie WASZEGO nastawienia i może ... MOŻE ZECHCE CHCIEĆ.

Re: Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 01 Sie 2014, 03:17
przez kammila
Więc jak pomagać i jednocześnie nie przeszkadzać?

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 01 Sie 2014, 08:54
przez anagram
A umiesz robić NIC...? To się naucz , bo KAŻDĄ pomocą wyrządzasz mu niedźwiedzią przysługę...A jeszcze robisz niezłe kuku bratowej...Odczep się wreszcie od niego i jego rodziny...Może Ci kiedyś za to podziękuje...O ile nie wyzionie wcześniej ducha od tej waszej " pomocy "...Powodzenia...

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 02 Sie 2014, 04:43
przez kammila
Nie umiem robić nic. Siedzę i myślę co jeszcze mogłabym zrobić by im pomóc. Chore?

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 02 Sie 2014, 11:00
przez antek
kammila napisał(a):Chore?


Generalnie chęć pomocy nie jest czymś chorym.
Ale spójrz: pomoc biednym polega np. na dostarczaniu im produktów spożywczych, pomagamy ofiarom wypadków czy np. klęsk żywiołowych. To jest takie oczywiste, prawda? Potrzeba działania jest powszechnie akceptowana. Poza tym gdy pomagamy czujemy my się lepiej.
Hazardzista musi chcieć podjąć leczenie, a rodzina, bliscy, znajomi mają mu nie pomagać. Wręcz mają robić NIC.
To mówią Ci wszyscy tutaj. Jeśli im nie ufasz, udaj się do "lekarza" czyli terapeuty osób uzależnionych, a najlepiej współuzależnionych. Jestem wręcz przekonana, że otrzymasz identyczne zalecenia. NIC NIE RÓB, ZAJMIJ SIĘ SWOIM ŻYCIEM.
I jeśli dalej nie będziesz umiała robić nic i swoje życie będziesz poświęcała na siedzeniu i dumaniu co by zrobić by pomóc osobie, która tej pomocy wcale nie chce (i ma do tego prawo!!!), no to, to już chorym raczej jest.
Bo taki przymus pomagania można porównać z przymusem picia czy np. grania. I może się okazać, że nie tylko twój brat wymaga leczenia...

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 02 Sie 2014, 12:48
przez kammila
To nie jest tak, że nie robię nic innego jak tylko siedzę i myślę nad jego problemem. Tylko zwyczajnie martwię się, bo to przecież mój brat, który ma rodzinę. Jak się mam nie martwić życiem jego, bratowej, a przede wszystkim życiem jego małych dzieci.
Ale ok, postaram się nie robić nic w miarę moich możliwości. Przecież wiecie co mówicie. Wiecie lepiej ode mnie.

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 02 Sie 2014, 14:01
przez anagram
kammila napisał(a):Siedzę i myślę co jeszcze mogłabym zrobić by im pomóc. Chore?

A zdrowe...? Mam nadzieje , ze nie nieuleczalne...Patologia rodzi tylko patologię...Przykro mi...

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 02 Sie 2014, 14:56
przez matis2013
Z życiem to jest tak : jeżeli zajmujemy się życiem innym niż własne, to zapominamy o sobie samych ( w przypadku uzależnienia i współuzależnienia to jest bardzo komfortowe ponieważ nie musimy się zajmować swoim własnym podwórkiem ) . Próbe pomocy aktywnemu hazardziście porównał bym do próby nauczenia świni śpiewu.......... , udało się to już komuś ? Możliwe ze to brzmi trochę brutalnie lub chamsko ale tak się ma rzeczywistość którą sam przeżyłem jako hazardzista.

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 04 Sie 2014, 14:34
przez NATALIA45
kammila napisał(a): martwić życiem jego, bratowej, a przede wszystkim życiem jego małych dzieci.

Przyślij tu bratową!Bo jak o nią martwisz to powinna z nami porozmawiać jak siebie i dzieci zabezpieczyć.

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 05 Sie 2014, 00:31
przez kammila
Bratowa dostała ode mnie link na forum. Brat też, dostał ode mnie również informację z mityngami, gdzie i kiedy.
Wiem, że na siłę się nie da.
Oni mają rozdzielność majątkową.

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 06 Sie 2014, 19:19
przez NATALIA45
Więc co mogłaś to zrobiłaś. Zajmij się swoim życiem a bratu pozwól samemu decydować o swoim życiu.

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

PostWysłany: 08 Sie 2014, 17:05
przez anita.sara
Witam I proszę o pomoc
mój brat ma zaledwie 20 lat i jest uzależniony od hazardu. Cała sprawa wyszła na jaw w maju i niestety w akcie desperacji oraz błędnego zrozumienia problemu długi na kilka tysięcy złotych zostały spłacone za niego. Dobrowolnie zapisał się na terapię, zaczął się angażować w życie rodzinne oraz znalazł pracę. Niestety kilka miesięcy sielanki okazały się być jego wykreowanym światem na potrzebę uśpienia czujności rodziców oraz rodzeństwa.
Okazało się, że wziął kolejne pożyczki, ukradł trzy razy więcej pieniędzy od rodzicow, zawalił szkołę i pracę. Tydzień temu spakowal plecak i wyszedł. Od tego czasu nie nawiązał żadnego kontaktu. Dzisiaj jego znajomy zadzwonił do moich rodziców, aby powiadomić ich, że próbował mu pomóc, ale bez większego rezultatu. Na chwilę obecną śpi on po piwnicach oraz zaczął grać na maszynach w innej części miasta. Piszę do was bo nie wiem co robić, czytam to forum od maja i pewną wiedzę dzięki temu zdobyłam, niestety nie wiem czy zostawienie tak młodego chłopaka samego sobie nie skończy się tragedią. Moi rodzice tego właśnie się obawiają a mnie ciężko jest 'obserwować' to wszystko będąc za granicą. Będę wdzięczna za każde słowo, radę.