halina napisał(a): Córka studiuje, więc trzeba pomyślec o alimentach
nie mysl tylko składaj pozew...koniecznie w komplecie z rozdzielnością...
Moderator: kaśka
halina napisał(a): Córka studiuje, więc trzeba pomyślec o alimentach
asia napisał(a):Moim zdaniem słusznie zrobiłaś Halino. Szpital to dobre miejsce. Jeśli problemem jest " tylko" uzależnienie, to pokierują nim dalej. A może jest jeszcze coś.
Jakoś nie czuję żeby ten jego telefon był manipulacją. Dla mnie był krzykiem o pomoc. Jeszcze pamiętam swoje stany upodlenia się i sponiewierania po grze.
Złóż w sądzie wniosek o alimenty i rozdzielność majątkową.
Powodzenia Halinko.
halina napisał(a):Jak go zobaczyłam -to nie był on!
halina napisał(a):I będę się trzymać tego co postanowiłam.
halina napisał(a):Podałam mu rękę i zostawiłam w odpowiednim miejscu
halina napisał(a):Piszcie proszę o swoich sugestiach i dziękuję za obecne.
halina napisał(a): Teraz potrzebuję się zająć swoimi sprawami,tj.kolejny raz dopytać o rozdzielność notarialną
gochka napisał(a):rozdzielnosc juz jest, drugi raz jej nie zrobisz.
halina napisał(a):Witam
Minął miesiąc od wyjścia męża z ośrodka. Sprawy z grubsza się wyciszyły choć z sądu do dzisiaj nie mam odpowiedzi na alimenty. Mąż chodzi na mitingi i zapisał sie na kolejną 6 tyg. terapię dla hazardzistów. Jest "ale". Prawie nie rozmawiamy ze sobą. Mijamy się. Mało go interesują domowe sprawy. Jest skupiony na sobie. Zaniedbał wykupienie leków antydepresyjnych. W pewnych kwestiach jestem konsekwentna, co zmusilo go do zmiany trybu życia. Nadal mu nie ufam.Czuję że jest mi daleki. Znów czuję tą przepaść między nami. Nie mogę się doczekać kiedy wyjedzie na tą terapię.Nie wiem czemu. Mam wrażenie że to nie było jego dno.Może miałam inną wizję po jego powrocie ze szpitala. Może te tabletki mają wpływ na jego dystans. Nie wiem. Nie umiem z nim rozmawiać , nie wiem jak. On znów cały czas gapi się w telewizor. Ja zajęłam się swoją pracą i małym remontem w domu. Zaproponowałam żeby się przyłączyl ale na razie nie ma ochoty.
Są chwile że nie mam nadziei że będzie lepiej. To znów sobie mówię że po burzy zawsze wychodzi słońce.Trzeba czasu...ale tak trudno jest czekać.
Wróć do Mój bliski jest hazardzistą
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości