Witam, mam 23 lata jestem synem hazardzisty. Nie wiem ile czasu to już dokładnie trwa, myślę, że z 10 lat. Bywa gorzej, bywa lepiej, ale dobrze nie jest nigdy. Teraz wydaje mi się, że jakiś czas już nie gra, ale w sumie kto go tam wie. Ojciec prowadzi firmę, która w tym momencie już dogorewa, ale on z uporem maniaka chce ją ratować, co w tym momencie i przy tych długach pochłania po prostu kolejną kasę. Chcieliśmy mu pomóc, ktoś tam go zawsze trochę poratował jak bywało gorzej, zadłużył się u rodziny u znajomych i kto tam wie u kogo jeszcze. O olbrzymim kredycie na działalność nie wspomnę. Chwilowo, jeszcze u niego pracuję, szukam innej pracy, ale lepiej za darmo u niego robić, niż siedzieć w domu i użalać się nad sobą. Dzisiaj chyba udało mi się przekonać mamę, żeby przestała w niego pakować kasę i zajeła się sobą. Nie będzie lekko i to jej mi w tej chwili najbardziej szkoda, ojciec wiem, że musi ponieść konsekwencje swoich czynów, ale mama pozaciągała kredyty, kilka, żeby mu pomóc, jakiś został jej po weselu siostry ogólnie nie wiem, czy jej coś wypłaty zostaje czy nie i jak to będzie kiedy odetnie się od ojca. Firma mimo, że przynosiła straty, to generowała jednak jakieś dochody na bieząco z których dało się żyć mimo rosnących długów. Mam nadzieje, że znajdę w miare szybko jakąś prace wtedy będe mógł jej pomóc. Nie uważacie chyba, że to coś złego, że jej będe pomagał? Pytam, bo naczytalem się sporo o tym, żeby zajmować się własnym życiem a nie uzależnionego, ale to chyba co innego prawda? I tak jej nie zostawie, ale chciałem wiedzieć co o tym myślicie.
Tak jak wspominałem ojciec teraz nie chyba nie gra, ale ostatnio, stracił wszelką chęć do działania. Nie leczył się. Był chyba na jakichś 2 spotkaniach, ale przerwał i było to dość dawno jest dość uparty(znacie to skądś?) i nie chce iść twierdzi, że dobrze mu idzie na własną rękę, ale widać, że sobie nie radzi. Czasem zdarza mu się słuchać, macie jakiś pomysł jak go zachęcić kiedy taki moment się trafi? Możecie podesłać jakieś linki o tym co dzieje się z ludzmi którzy niby przestali grać, ale nigdy nie poddali się leczeniu? Jakieś historie? Artykuły przeez co przechodzą, albo jak wracają do nałogu? Nie tylko dla niego, mamę też będzie mi łatwiej przekonać do niektórych drastyczniejszych działań jak rozdzielność, "zamniecie parasola" I takie rzeczy.
Jakieś rady odnośnie sytuacji? Nie wiem o co pytać...
Pozdrawiam.