poradzić sobie sama z sobą

Jeden telefon wystarczył, że mimo, iż nic się nie zmieniło miałam wrażenie, że świat się po raz kolejny zawalił.
Czytam Was i mam wrażenie, ze wszystko co zrobiłam, to zrobiłam źle. Znalazłam ośrodek, spróbowałam pogodzić się z tym, że to choroba i próbowałam wytłumaczyć mu wtedy, ze wszystko zrozumiałam.
Ale nie rozumiem. Nie rozumiem, jak mógł mnie tak okłamywać, jak mógł pozwolić, żebym ostatnie 9 miesięcy pozwalała mu grać. Nie rozumiem, jak będąc już w ośrodku mógł mnie okłamać.
I nie potrafię zrozumieć, jak pracując z nim dzień jak co dzień nie zauważyłam? zauważałam, że dzieje się z nim źle, ale nigdy nie pomyślałam, ze on dalej gra. Bo przecież on tylko kiedyś zagrał niefortunnie. Przeciez to były długi, bo kiedyś grał, a potem chwilówka za chwilówką, bo starał się spłacać. Czuje się oszukana przez los. I przez siebie. I najważniejsze co musze zrobić to pogodzić się z tym, że to jednak nie moja wina.
Nie byłam idealna matką polką, ale dawałam moim dzieciom - albo chciałam dać - miłość i zainteresowanie wtedy, kiedy tylko mogłam i kiedy potrzebowali, tak mi si e wydawało. Dzisiaj nie jestem niczego pewna.
2 tygodnie temu usłyszałam od hazardzisty, ze najgorsze co mogę zrobić to zostawić mojego syna samego. Od Was czytam, że tak powinnam zrobić. Ale tego nie zrobie. Nie jestem gotowa na to. Również ze względu na moje samopoczucie. A może przede wszystkim?
Znalazłam otwarty mityng dla hazardzistów we wtorek - od tego zacznę. Za tydzień jade odwiedzić syna.
Czego oczekuję ? Pogodzenia się z sobą. Nikomu nie pomogę, ani młodszemu synowi, ani mojemu hazardziście jeżeli załamię się całkowicie. A bardzo chcę mu pomóc - wiem, że on tej pomocy potrzebuje. Tylko nie jestem pewna, czy na pewno ode mnie. I czy potrafie to zrobić.
Czytam Was i mam wrażenie, ze wszystko co zrobiłam, to zrobiłam źle. Znalazłam ośrodek, spróbowałam pogodzić się z tym, że to choroba i próbowałam wytłumaczyć mu wtedy, ze wszystko zrozumiałam.
Ale nie rozumiem. Nie rozumiem, jak mógł mnie tak okłamywać, jak mógł pozwolić, żebym ostatnie 9 miesięcy pozwalała mu grać. Nie rozumiem, jak będąc już w ośrodku mógł mnie okłamać.
I nie potrafię zrozumieć, jak pracując z nim dzień jak co dzień nie zauważyłam? zauważałam, że dzieje się z nim źle, ale nigdy nie pomyślałam, ze on dalej gra. Bo przecież on tylko kiedyś zagrał niefortunnie. Przeciez to były długi, bo kiedyś grał, a potem chwilówka za chwilówką, bo starał się spłacać. Czuje się oszukana przez los. I przez siebie. I najważniejsze co musze zrobić to pogodzić się z tym, że to jednak nie moja wina.
Nie byłam idealna matką polką, ale dawałam moim dzieciom - albo chciałam dać - miłość i zainteresowanie wtedy, kiedy tylko mogłam i kiedy potrzebowali, tak mi si e wydawało. Dzisiaj nie jestem niczego pewna.
2 tygodnie temu usłyszałam od hazardzisty, ze najgorsze co mogę zrobić to zostawić mojego syna samego. Od Was czytam, że tak powinnam zrobić. Ale tego nie zrobie. Nie jestem gotowa na to. Również ze względu na moje samopoczucie. A może przede wszystkim?
Znalazłam otwarty mityng dla hazardzistów we wtorek - od tego zacznę. Za tydzień jade odwiedzić syna.
Czego oczekuję ? Pogodzenia się z sobą. Nikomu nie pomogę, ani młodszemu synowi, ani mojemu hazardziście jeżeli załamię się całkowicie. A bardzo chcę mu pomóc - wiem, że on tej pomocy potrzebuje. Tylko nie jestem pewna, czy na pewno ode mnie. I czy potrafie to zrobić.