Witam wszystkich na forum. Jestem matką 20-letniego hazardzisty. Jest mi bardzo ciężko bo poczuwam się do winy, ze przyłożyłam rekę do jego grania. Grałam też. To mąż pokazał nam, że można obstawiać mecze przez internet. Tylko z tym, że ja już dawno to rzuciłam, a on grał/gra dalej. Pierwszy raz gdy wyszło na jaw ile nam ukradł i przegrał było szokiem. On obiecywał, my uwierzyliśmy. Po jakimś roku, okazało się, że długi znowu ma. Takie interesy robił, że od jednego kolegi pożyczał np. 100zł a oddawał 150zł pożyczając od innego. Długów narosło, spłaciliśmy, bo czuliśmy sie winni. Zaczął terapię, cześć długów spłacił, pracując w wakacje. Resztę ma spłacić nam jak skończy studia. I był niby spokój. Terapie zakończył pewnie on, a nie terapeutka jak powiedział nam. Poinformowałam kogo mogłam zeby nikt mu pieniędzy nie pożyczał. Ja widzę po jego zachowaniu, że coś się dzieje. Robi się nerwowy, obwinia mnie za wszystko. Łapie nóż i starszy, ze sobie coś zrobi. To mnie przerasta.
Przez granie też słabo poszła mu matura. Nie dostał się na studia tam ,gdzie chciał. Zaczepił się na inny kierunek studiów, a za rok chce powtórzyć maturę i spróbować dostać się tam, gdzie sobie wybrał.
Poszłam na terapie, byłam na kilku spotkaniach, żeby dowiedzieć się jak mam z nim postępować. Pani owszem, zemną rozmawiała, ale to ja więcej mówiłam. Mąż po pierwszym razie, chciał go wyrzucić z domu, ja go powstrzymałam. Terapeutka też była zdziwiona czemu chciał wyrzucić? Sama już nie wiem co robić? Jestem mało konsekwentna. Najlepiej wysłałabym go do ośrodka zamkniętego, ale czy to coś da?
Już nawet, nie wiem jak z nim rozmawiać?
Przepraszam, za ten chaos.