moja historia jest pewnie zbliżona do Waszych...
Prawie rok po ślubie, mój mąż zapętlił się w kredytach bankowych i chwilówkach i przyznał się, że ma problem z hazardem... przegrał bagatela...100 000 zł. Mieliśmy tyle pieniędzy ponieważ odkładaliśmy na nasze mieszkanie. Nie chciałam jednak aby długi hazardowe spłacane były naszymi oszczwednościami więc postanowliśmy spłacac je z pensji i dodatkowej pracy (mojej). Maz poszedl sie leczyc na terapie indywidualna. niestety mąż zrezygnował ze swojej pracy bo chciał otworzyc wlasna działalność gospodarcza, która zamknął bagatela po miesiacu. Przez rok nie mógł podjac normalnej pracy bo wzial dofinansowanie na DG z Urzedu Pracy, Pracował tylko dorywczo. W lutym w koncu znalazł prace i udało nam sie spłacic ostatnia rate kredytu a ja urodziłam drugie dziecko. I wtedy znow sie przyznał ze gra....i gral nawet chodzac na terapie...przegrał ponad 130 000 zł..... Teraz jest w osrodku zamknietym. Ja nie wiem co robic..mam dwojke malych dzieci, corka ma dopiero 3 mies

