
jak widać skuteczny.
wszyscy zajęli sie "sobą" a nie ISTOTĄ problemu.
Pewnie sprowokował "scysję" z mamą -bał się rozmowy z Tobą.
nic sie nie zmieniło.
ps. wybacz, lecz Twój stan bedzie sie raczej pogarszał, a brat już wyczuł Twoja słabość i będzie skrzętnie z tego korzystał; choćby mówiąc : nie będę z Tobą rozmawiał o "tym", bo ci to "szkodzi"
Biedna ta jego dziewczyna-jest wciągana w bagno w pełnej nieświadomości co sie "święci"
i jeszcze jakbyś go "usprawiedliwiała.
Smutne - zachowujesz się zgodnie z wszystkim symptomami "współuzależnienia".
Niestety dopóki Bóg nie zadziała i nie dojdzie do jakiegoś 'Poważnego Kryzysu" (czyli nieszczęścia) nie widzę szans na jakąś zmianę.
Pozdrawiam i życzę poprawy samopoczucia.