Pozytywna napisał(a): rozumieją zmiany mojego meza,naszej zmiany. tzn wysmiewaja go, szydza z jego chodzenia do kosciola, do ksiedza. Mowia na niego "wielebny" Uwazaja ze na jego zmiane ma wplyw fakt odciecia sie od kolegi z ktorym kiedys gral. A terapia i ksiadz cytując "ryje mu beret".
I to są przyjaciele ?? No proszę Cię Pozytywna.
Para nietolerancyjnych chamów i tyle.
Bardzo, ale to bardzo cenię sobie ludzi, którzy nie wstydzą się Boga i którzy jawnie mówią o tym , że Pan Bóg im pomaga. Ale czym innym jest powiedzenie o tym a czym innym emanowanie wiarą na każdym kroku całą dobę. Bo to rzeczywiście może być męczące i jak dla mnie to trąci irytującą dewocją.
Ja tam nie opowiadam wszystkim dookoła kiedy i o co i dlaczego się modlę. To sprawa między Panem Bogiem a mną.