Jakie sa szanse

Moderator: kaśka

Jakie sa szanse

Postprzez monika300379 » 04 Sty 2007, 11:16

Mam na imie Monika jestem zona hazardzisty,chcilalabym sie dowiedziec czy to ile ktos lat gra i czy gra systematycznie ma jakies znaczenie w jego leczeniu czy ma wieksze szanse na to ze juz nigdy nie zagra?.Moj maz zaczol grac 4 lata temu gra w automaty kiedy nasza corka miala 3 miesiace dowiedzialam sie o tym poszedl na leczenie ale je przerwal po przerwanym leczeniu nie gral 2 lata.Dwa miesiace temu znowu zaczol grac dowiedzialam sie o tym chcialam odejsc razem z dziecmi bo po pierwszym razie obiecal ze juz nigdy nie zagra poprosil mnie o pomoc powiedzial ze chce sie leczyc dla siebie i dla nas wiec zostalam przyjaciele uswiadomili mi ze to jest chororba ze maz musi sie leczyc.Ale chcialabym wiedziec jakie sa szanse ze on juz nigdy nie zagra wiem ze jest to choroba nieuleczalna i czytajac to forum jestem przerazona bo wiele osob wraca do grania. :cry:
monika300379
 
Posty: 15
Rejestracja: 03 Sty 2007, 12:39
Miejscowość: Gütersloh

Postprzez andrzej.aha » 04 Sty 2007, 12:05

monika300379 napisał(a):czy ma wieksze szanse na to ze juz nigdy nie zagra?.

u każdego choroba ma swój rozwój, ma swoje etapy..itd. tylko fachowiec od uzaleznień mioże postawić diagnozę.... a o sznsach na niezagran ie "nigdy więcej" piszę niżej....

monika300379 napisał(a): bo po pierwszym razie obiecal ze juz nigdy nie zagra


Moniko sam przez wiele lat składałem obietnice i przysięgi mojej żonie .... odkąd podjąłem leczenie nic nie obiecuję... cóż choroba uczy pokory... a niestety jego obietnice gdy tkwi w chorobie... sa tylko wyrazem jego chęci...ale nie realnych mozliwości..... on obiecując wierzy , że sie spełnią ale nie ma realnego wplywyu na ich wypełnienie... niestety taak działą choroba... i tego nie zmienisz... więc lepiej nie wymagaj od niego obietnic na "zawsze" raczej wymagaj realnych działań...tj. podjęcia terapii....

monika300379 napisał(a):Ale chcialabym wiedziec jakie sa szanse ze on juz nigdy nie zagra
monika300379 napisał(a):
Moniko.. powiem tak , jeżeli ktokolwiek , jakikolwiek "specjalista" odpowie Ci, ze daje 100% gwarancję, to znaczy że albo nie zna problemu albo kłamie...
Nikt uczciwy nie może dac gwarancji "że hazardzista" juz Nigdy nie zagra...
ale taką możliwość i szansę daje terapia... długoletnia nieraz i program 12 kroków... i spełnianie codzienne wielu wytycznych dla zdrowiejacych... a ta szansa jest bardzo duża..choć jej wykorzystanie zależy od determinacji chorego...
to wymaga nie tylko zmian w sposobie życia..ale przede wszystkim zmian wewnętrznych uzależnionego..a kazdy jest innymmczłowiekiem i proces zmian przebiega w różnym tempie i w trchę inny sposób... więc jak tu można mówic o gwarancjach?

czytajac to forum jestem przerazona bo wiele osob wraca do grania.


Moniko rozumiem Twoje przerażenie... sam jestem wśród tych co niestety wracają do gry... ale to jest moja droga... i moich błędów... wcale to nie znaczy, ze każdy tak ma... równiez niestety (tak to widzę.)... na forum nie uaktywnia sie bardzo wiele osób, które maja długoletnia abstynencje.. i jakby odeszli od wspólnoty...nie wszyscy maja potrzebe by pisać o sobie ale uwierz, że jest bardzo wiele takich osób..
andrzej.aha
 
Posty: 3910
Rejestracja: 09 Paź 2005, 23:09
Miejscowość: Warszawa

Postprzez asia » 04 Sty 2007, 12:54

Cześć Moniko.

Odpowiadam Ci. Nie ma żadnych szans na to ,że nie zagra.
Istotnie , uzależnienie od hazardu jest nieuleczalne. Ale można je zaleczyć.
Widzę ,że poczytałaś trochę na naszym forum ,więc pewnie zorientowałaś się co nam hazardzistom pomaga w zdrowieniu.
Są tu także z nami żony, partnerki hazardzistów. Mądre i doświadczone, poczytaj ich posty.
Może ja będę dla Ciebie maleńkim światłem w tunelu. Nie gram 8 lat.
Ale nie mogę obiecać nikomu ,że jutro nie zagram.
W tym miejscu wpisujemy mądre zdanie albo niemądre, ale za to koniecznie po angielsku.
asia
 
Posty: 7405
Rejestracja: 19 Paź 2005, 09:55
Miejscowość: Warszawa

Postprzez Andrea » 04 Sty 2007, 13:15

Cześć Monika!
Aż serce mi zadrżało, gdy czytałam Twojego posta :sad: :sad: :sad:
Takich historii wolałabym już nigdy nie słyszeć (to oczywiście nierealne niestety), tym bardziej, że macie dzieci, jak piszesz, a skoro są dzieci, to sprawa się BARDZO komplikuje.
Z pewnością to, co wiesz o graniu Twojego męża, to tyle, co nic. Niestety.
monika300379 napisał(a):Moj maz zaczol grac 4 lata temu gra w automaty kiedy nasza corka miala 3 miesiace dowiedzialam sie o tym

Mój mąż też grał w automaty, a dowiedziałam się o tym, jak nasza córka miała 6 miesięcy.
monika300379 napisał(a):wiem ze jest to choroba nieuleczalna i czytajac to forum jestem przerazona

Tak, nieuleczalna, a nieleczona: śmiertelna.
Moja córeczka skończyła rok, a mój mąż poszedł się zabić.
Jak wyrazić wdzięczność Bogu, że darował Mu życie?
Wiem, że Twój świat się rozpadł, że szarpiesz się bardzo, że przeżywasz. Postaraj się znaleźć fachową pomoc dla siebie, to naprawdę ważne. Ja jak wreszcie poszłam na terapię, wiedziałam od razu, że to miejsce dla mnie, że to najlepsze, co mogłam w danej chwili zrobić. Zrobiłam też sądownie rozdzielność majątkową i sprawę o alimenty na mnie i na dzieci. Zadbaj też o te sprawy, mimo że to nic przyjemnego pisać pozwy do sądu i przeżywać to wszystko.
A co do Twojego męża, to On musi sam chcieć się leczyć, na pewno już wiesz o tym. Mój mąż też leczył się, grał, znów się leczył i znów grał. To nie było leczenie z prawdziwego zdarzenia. W Jego życiu nic się nie zmieniało. Wszystko zmieniło się jednak, gdy pojechał na 6 tygodni na terapię zamkniętą do Charcic. Wrócił odmieniony, pogodny :-) i, jak podkreśla, był to cudowny okres w Jego życiu. Wiem teraz, że ma wiedzę, że ma pełną świadomość choroby i że to ON ma teraz zrobić wszystko, żeby trzeźwieć, żeby nie zagrać. To nie ja mam roztrząsać temat, nie ja mam Go pilnować i trząść się bez przerwy jak ta osika, nie ja mogę Mu pomóc.
Kiedyś też zastanawiałam się, jakie są szanse, żeby już nigdy nie zagrał. A wiesz co? Teraz w ogóle o tym nie myślę. Teraz wiem, że to nie takie proste.
A dziś rano mój mąż mówi do mnie, że kiepsko się czuje, że dobrze, że właśnie dziś ma wizytę u swojego terapeuty. Ale kiepsko, że Cię „nosi”, tak? Czy może coś Cię boli? – pytam. „Nie zagram dzisiaj, jeśli o to ci chodzi” – On do mnie na to z czadową miną. I jak dla mnie, to po prostu rewelacja. :smile: :smile: :smile:
Widzisz, może być dobrze teraz. Z naciskiem na TERAZ.
Głowa do góry Moniko, pisz co u Ciebie i biegnij na terapię.
Może pokaż mężowi to forum?
Pozdrawiam ciepło
Andrea
Awatar użytkownika
Andrea
 
Posty: 161
Rejestracja: 13 Sty 2006, 11:54
Miejscowość: Kielce

Postprzez anwaz » 04 Sty 2007, 16:44

Cześć Moniko dobrze ,że jesteś. Posłuchaj Andrei Ona przechodziła dokłądnie to samo co ty teraz. Zadbaj o siebie to najlepsze co możesz zrobić. Nie wierz już w żadne przysięgi. Działaj rozdzielność alimenty, terapia dla Ciebie. Ja też przysięgałem wiele razy. Ale tak naprawdę to do decyzji o zmianie swojego życia musiałem dojrzeć sam i zrobić do dla siebie.
Pozdr..ANWAZ..
P.S. A może wybierzesz się w styczniu do Warszawy na spotkanie poznasz tam takie osoby jak ty i na pewno będą one dla Ciebie wsparciem.
Uczę się żyć od nowa
i poznaje siebie na nowo
Awatar użytkownika
anwaz
 
Posty: 2377
Rejestracja: 05 Paź 2005, 20:24
Miejscowość: Poznań

Postprzez Arek » 04 Sty 2007, 18:38

Gwarancji nie ma żadnych że się już nigdy do hazardu nie wróci.Ale widze to po własnych doświadczeniach że z niegrającym hazardzistą można życ dobrze i szczęśliwie,tylko do tego potrzeba dużo czynników.Najważniejszym czynnikiem moim zdaniem jest to że przyznaje się do tego że jestem hazardzistą i nie moge sobie sam z tym poradzic.Zaczynam leczenie dla siebie i traktuje je bardzo poważnie bo na początku zdrowienia to leczenia traktowałem jako zło konieczne.Na chwile obecną temat hazardu traktowany jest u mnie w domu jak każdy normalny tamat nie jest to temat tabu.Mam doła,nosi mnie nie wiem co mam z sobą zrobic to mówie to żonie,dzieciom,mamie mnie to pomaga jak dużo o tym rozmawiamy bo to mi cały czas przypomina kim jestem nie daje mi zapomniec że jestem hazardzistą.POZDRAWIAM AREK
Awatar użytkownika
Arek
 
Posty: 492
Rejestracja: 07 Lis 2005, 10:42
Miejscowość: rybnik

Postprzez monika300379 » 05 Sty 2007, 09:40

Dziekuje za wasze odpowiedzi rozjasniliscie moj brak niewiedzy,niestety nawet jakbym chciala isc na terapie to nie moge mieszkam na stale w Niemczech od 3 lat z jezykiem jeszcze sobie do konca nie radze.Niestety nie moge podjac tez zadnych krokow prawnych bo bez jezyka niemieckiego nic nie wskóram,jedyne co zrobilam to poprosilam meza oto zeby nasze konto bylo tylko na mnie i zeby nie byl upowazniony w ten sposob juz nigdy nie obciazy konta.Wczoraj popoludniu dowiedzialam sie od meza ze idzie na terapie zamknieta na 8 tygodni mysle ze to dobrze ja w tym czasie przemysle sobie to wszystko.Mam nadzieje ze to mu pomoze zrozumiec to jak jest chory bo z jego zachowania wnioskuje ze rozmowy na ten temat go denerwuja nie chce byc porownywany do tych osob ktore sa na tym forum bo jak mowi on nie jest taki jak oni bo nie gra nalogowo codziennie i nie przegral az tyle.To jak on sie wypowiada utwierdza mnie tylko ze on nie zdaje sobie sprawy z tego ze jest chory chociaz tak twierdzi.
monika300379
 
Posty: 15
Rejestracja: 03 Sty 2007, 12:39
Miejscowość: Gütersloh

Postprzez Andrea » 05 Sty 2007, 10:02

Hej Monika!
Super, że się odezwałaś :-)
Znasz konkrety? Tzn. kiedy i gdzie on idzie na tą terapię, co w tym czasie z jego pracą? Będzie na terapii w Niemczech? Wiesz, żeby to nie był tylko taki tekst na odczepnego, w stylu że niedługo, wkrótce, albo że trzeba czekać na miejsce jakiś szalony czas, itp itd. Masz prawo znać konkrety.
No a jak już tam będzie to na pewno ktoś powinien Ci pomóc w tym okresie. Zorganizuj sobie tę pomoc zawczasu
i odpocznij, odetchnij, zbierz myśli.
Pozdrawiam serdecznie
Andrea
Awatar użytkownika
Andrea
 
Posty: 161
Rejestracja: 13 Sty 2006, 11:54
Miejscowość: Kielce

Postprzez monika300379 » 05 Sty 2007, 10:24

Hej Andrea
Wiem gdzie idzie na terapie jeszcze nie wiem kiedy teraz maz wypelnia papiery do pracy musi zrobic badania u lekarza zlozyc to podanie w osrodku i dopiero dowiemy sie kiedy pojdzie na leczenie to wszystko bedzie w NIEMCZECH .A ja tak jak piszesz sproboje odetchnac i przemyslec pewne sprawy.
monika300379
 
Posty: 15
Rejestracja: 03 Sty 2007, 12:39
Miejscowość: Gütersloh

Postprzez kaśka » 05 Sty 2007, 10:56

Witaj Moniko,

to, że mieszkasz w Niemczech to z jednej strony dobrze, bo tam system leczenia uzależnień w tym hazardu jest bardzo dobrze rozwinięty a z drugiej źle, bo Spielotheki są na każdym rogu.
Piszesz, że z językiem sobie nie za bardzo radzisz -myślę, że jednak po trzech latach pobytu nie jest tak źle i naprawdę namawiam cię na jeśli już nie na terapię dla współuzależnionych, to przynajmniej na mitingi albo grupy wsparcia dla współuzależnionych. W Niemczech jest tego naprawdę mnóstwo i jeśli tylko zechcesz, to pomoc znajdziesz na pewno. A warto, bo da ci to nie tylko wsparcie emocjonalne -całe mnóstwo :smile: ale też dużo wiedzy o chorobie, jej przebiegu i specyfice ale także dużo informacji praktycznych, prawnych - jak się skutecznie bronić przed skutkami np. finansowymi hazardu twojego męża.
Sama też tak zaczynałam moją "przygodę" z terapią - najpierw chodziłam na grupę wsparcia w Berlinie i dopiero to dało mi "kopa", żeby zdecydować się na pełną terapię dla współuzależnionych. Naprawdę warto!

Pozdrawiam serdecznie, Kaśka
kaśka
 
Posty: 1358
Rejestracja: 16 Lis 2005, 20:53
Miejscowość: Szczecin

Postprzez paula123 » 12 Mar 2009, 22:17

Czytam to wszystko i płaczę...3 lata jestem z chłopakiem, który grał w zakładach bukmacherskich. Od prawie 2 lat nie gra, ale nie leczył się. Ja chodzę na terapię. On twierdzi, że nie chce mu się już grać. Boję się. Nie wiem co robić. Czy ja będę z nim szczęśliwa? czy można planować życie z hazardzistą?
paula123
 
Posty: 2
Rejestracja: 10 Mar 2009, 20:41

Postprzez Basia77 » 06 Lip 2009, 22:18

paula123 napisał(a): Czy ja będę z nim szczęśliwa? czy można planować życie z hazardzistą?


cześć Paula.

Nie wiem czy można planować życie z hazardzistą, to zależy tak naprawdę od Ciebie i czy jesteś gotowa wziąć na Swoje barki tę jego chorobę. Teraz nie gra, ale nie masz żadnych gwarancji, że nie zagra. Wiem, że to przykre i przytłaczające ale wiem co mówię. Ja również jestem z hazardzistą - miłością mojego życia. Wierz mi, że droga, którą idę w tej chwili jest kręta i wyboista. Paweł gra, deklaruje chęć rzucenia hazardu ale bądźmy realistkami - nie ma żadnej gwarancji na to, że nie zagra. Chciałabym wierzyć w to, że zawsze będziemy razem, tak bardzo go kocham i że wszystko się jakoś ułoży, ale jak będzie tego nie wiem. Pytasz czy będziesz szczęśliwa?? Może tak a może nie. Pewnie można być szczęśliwą u boku hazardzisty, gdy nie gra, ale co będzie jak zacznie? Na Twoje pytanie nie można udzielić odpowiedzi. Wiem, że jest Ci ciężko, ja przechodzę przez ten koszmar od listopada - wtedy się dowiedziałam. Nie wiem czy będę na tyle silna, by śnić ten koszmar przez resztę życia. Myślę, że będę musiała ratować siebie.....czas pokaże. Życzę Ci Paula dużo siły i uśmiechu - pomimo wszystko - walcz o siebie. Pozdrawiam
Basia77
 
Posty: 21
Rejestracja: 30 Cze 2009, 18:01
Miejscowość: Maidstone, Kent

Postprzez monika300379 » 05 Lis 2009, 11:07

To znowu ja pisze po 2 latach i jestem znowu w tej samej sytuacji sprzed 2 lat tylko zmienilo sie moje miejsce zamieszkania moj maz znowu zagral. To byl cios w moje serce bo swiecie wierzylam ludzilam sie ze ten czas juz minol.Siedzialam cala noc i myslalam co teraz i wiem ze juz nie chce tak dalej zyc w ciaglym strachu klamstwach jestem juz wykonczona psychicznie tak naprawde maz gral przez 6 lat naszego malzenstwa z przerwami nigdy mu nie zalezalo na dobru moim i moich dzieci ciagle krzyczy na dzieci przeszkadzaja mu nie spedza z nimi czasu no moze zdarzylo sie pare razy przez te 6 lat caly czas mna manipulowal klamal wiedzial ze od niego nie odejde bo bylam po rozwodzie z dziecmi i do tego w niemczech bez znajomosci jezyka niemieckiego on zalatwial zawsze wszystkie potrzebne papiery .Patrzac na moje zycie moge powiedziec ze nigdy mu na nas nie zalezalo na tyle zeby podjac leczenie z wlasnej woli nie dlatego ze ja mu mowie zeby sie leczyl.Przez te 6 lat ukrywalam wszystko przed moimi rodzicami nie wiem jak mam im to powiedziec juz przezywali taki koszmar gdy 1 maz zostawil mnie z 6 miesiecznym dzieckiem boje sie ich reakcji ze beda chcieli zebym zostala z mezem ze to ja bede winna ale ja juz nie chce sie tak dalej meczyc wiem ze to wszystko odbija sie na moich dzieciach musze myslec o sobie i o nich o ich przyszlosci tylko jak zareaguja jak zostana bez taty a jest jaki jest ale jest tata nie chcem ich skrzywdzic i siebie tez mam przyjaciol ktorzy mi chca pomoc moge sie wyprowadzic do innego miasta sama z dziecmi zaczac wszystko od nowa sama z dziecmi przyjaciele we wszystki mi pomoga moge na nich liczyc w 100%. Wiem ze jak zostane znim to znowu w koncu przazyje ten sam koszmar to sie nigdy nie zmieni wiem z tego forum ze wiekszosc znowu wraca do hazardu i to jest najgorze.Musze podjac decyzje ktora jest bardzo trudna ale nie unikniona.Ja tylko chcem byc szczesliwa i kochana :sad:
monika300379
 
Posty: 15
Rejestracja: 03 Sty 2007, 12:39
Miejscowość: Gütersloh

Postprzez caome » 05 Lis 2009, 11:26

Witaj Moniko

Przykro slyszec o nawrocie Twojego meza ale nie jest to powod to myslenia ze jesli zagral raz czy dwa to nie moze przestac . Choroba hazardu to ciezka praca nad soba i nawet najbardziej wytrwalym zdarza sie chwila zwatpienia ty jak nabardziej powinnas myslec o sobie i zadbac o siebie i dzieci . Maz powinien udac sie na terapie i mitingi bo to jedyna droga ku zdrowieniu . Pozdrawiam
caome
 
Posty: 235
Rejestracja: 22 Gru 2006, 16:52
Miejscowość: Olsztyn

Postprzez darson » 05 Lis 2009, 12:24

Witaj Monika!
monika300379 napisał(a):Wiem ze jak zostane znim to znowu w koncu przazyje ten sam koszmar to sie nigdy nie zmieni wiem z tego forum ze wiekszosc znowu wraca do hazardu i to jest najgorze.
Rzeczywiście ciężka sprawa, ale jestem pełen optymizmu - jestem na forum prawie od trzech lat i nie pamiętam, że ktoś mówił(pisał) ,żę "większość wraca do hazardu". Ale, mogę się mylić(może nie dokładnie TAK JAK TY śledzę te forum :roll: )
monika300379 napisał(a):Przez te 6 lat ukrywalam wszystko przed moimi rodzicami nie wiem jak mam im to powiedziec
może zwyczajnie i spokojnie - TY nie jesteś niczemu winna :neutral: . Mów prawdę i zamykaj "furtki hazardziście" żeby było mu trudniej grać - pokazuj mu swoje potrzeby i upominaj się o swoje tzn. miłość, spokój, potrzeby materialne i takie tam potrzebne do zwyczajnego normalnego życia...! :roll:
Pozdrawiam i życzę Pogody Ducha.
Darek GA
Awatar użytkownika
darson
 
Posty: 1693
Rejestracja: 21 Gru 2006, 22:43
Miejscowość: Mazowieckie

Następna

Wróć do Pytania dotyczące zdrowienia

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość