przez Pat » 25 Cze 2019, 16:51
Dzień dobry.
Jaki jest moj problem kazdy wie. Mam chłopaka obcokrajowca od 4'5 roku. O tym ze gra w zaklady bukmacherskie wiem od jakiegos roku moze 1'5. Jak wiele z was na poczatku myslalam ze to niewinna gra, przeciez to poludniowiec, oni tak kochaja sport. Kibicowalam, ogladalam mecze cieszylam sie ze ma jakas pasje i swoja ukochana druzyne. Bylam z nim taka szczęśliwa, dalej jestem, ale juz od dluzszego czasu wiem, ze od ok pol roku ze to nie niewinna zabawa i ze ma z tym problem. Mowil mi o jakis glosach w glowie, ktore kaza mu grac, ze on nie panuje nad nimi i ze granie nie tylko go ekscytuje kiedy wygrywa, ale kiedy przegrywa tez, ze chodzi o sama gre. Jak wielu partnerow i moj postanowil "dzialac sam" po tym jak dostal od ojca (on mieszka z rodzicami) pewna sume na zaplacenie czegos a wydal na gre. Przerazil sie i powiedzial ze to koniec, ze sobie z tym poradzi. Nieswiadoma tego ze ta choroba tak dziala zylam w przeswiadczeniu ze "ok on jest silny gosc, poradzi sobie ja mu nie bede przypominac" ale jak wszyscy wiemy nie poradzil. Znowu jak do niego pojechalam zlapalam go na graniu. Zrobilam scene spakowlam sie i chcialam zeby mi bukowal bilet i tak tez zamierzal zrobic, ale gdy tylko wybuchlam placzem zamknal laptopa i powiedzial mi "widzisz takim zachowaniem mi nie pomozesz" i sie poddalam. Wykorzystalam urlop u niego na calego, powiedzial mi ze chce sie leczyc i idzie na terapie i to nie dla mnie tylko dla siebie, bylam taka szczesliwa z nim wtedy, pomyslalam ze to przeciez moj T, tyle przeszlismy i przejdziemy i to. Przyjechalam i jakbym dostala obuchem w glowe. Zaczelam szukac rad, znalazlam forum przeczytalam wiekszosc watkow. Wiem co powinnam zrobic. Moja terapia teraz jest najwaznijesza, moge byc wspoluzalezniona. Juz wyszukalam meetingow wspoluzaleznionych i ide w wolnej chwili do lekarza po skierowanie do osrodka. Teraz jak sie go pytalam czy jest w stanie gotow zrobic wszystko, naprawde wszystko bo to sie bedzie wiazalo z nieogladaniem meczow, nawet jego ulubionej druzyny to powiedzial mi, ze nie wyobraza sobie nie ogladac meczow, ze wcale go to nie zacheca do grania tylko samo granie i "wolne" pieniadze. On jest bardzo dobrym matematykiem.(jasneeee) Studia konczyl z wyroznieniem, mial pierwsze miejsca w olimpiadach matematycznych krajowych. Obliczenia i strategie to jego konik, i moze i przeklecie. Prace tez ma typowo logistyczna i obliczeniowa. Wszystko to napawa mnie z jedej strony wspolczuciem a z drugiej przerazeniem. Kocham go ale jak juz wiemy tu wszyscy milosc nie jest tu sprawa pierwszorzedowa. Nie chce go tracic bo jako czlowiek, moj facet zmienil mnie nie do poznania. Z cichej, zakompleksionej dziewczyny stalam sie pewna siebie, energetyczna mloda kobieta znajaca swoja wartosc bo zawsze mnie wspieral nigdy nie wysmial, jest zawsze przy mnie gdy go potrzebuje. pokazuje mi swiat, uczy. Ale czy tak bedzie zawsze? Czy pociagnie mnie na dno? Mialam sie do niego wyprowadzic (do innego kraju) w lutym i znalezc tam prace, pozniej chcialam otworzyc wlasny biznes, zaczac szkole jezykowa, wynajmowac razem mieszkanie. Mial on przynajmniej do poki nie znajde pracy mnie utrzymywac. Teraz nawet nie wiem czy moge z nim byc. Dziewczyny pisza "wiej poki mozesz" ale to nie takie proste. Mam tak wiele sprzecznych uczuc. Bo okazuje sie ze moje marzenia na byciu tam, zycie z nim bedzie porazka mojego zycia.