Mój poprzedni wątek "Po 3 latach" dotyczył rozkmin, czy wrócić i na jakich zasadach do partnera-hazardzisty.
Minął rok - wielkiej lekcji dla mnie.
Przyjęłam go z powrotem, postawiłam warunki: finansowe, dotyczące terapii, naszych rozmów i sposobu komunikacji.
Na warunki finansowe przystał, tzn przelewał mi określoną kwotę - na życie, na opłaty i na tzw fundusz wakacyjny. Reszta pensji+napiwki były jego i nie miałam w to wglądu. Po roku na pewno miał debet, bo sam mi o tym powiedział.
Terapia - najważniejsza dla mnie kwestia - od roku chodze regularnie na spotkania i otworzyłam szeroko oczy. Jakby mnie ktoś walną w głowę, albo nagle ściągnął zaslonę z oczu. Wiem, jakie błędy popełniłam i dlaczego.
Terapia jego - niby chodził, ale nie dbał o regularność, zapominał, itd.
W czasie pandemii - ja kontaktowałam się z terapeutką wszelkimi sposobami, brakowało mi tego, potrzebowałam, on nie. Przez dwa miesiące olał temat. Mityngi - był dwa razy przez rok.
Warunkiem powrotu była terapia dla par - najpierw zbierał kasę, potem mówił, ze tej kasy nie ma, że go nie stać, nic nie znalazł, nie szukał nawet (warunkiem było, że to on załatwi temat). Wrócił do papierosów i na to kasa była.
Po 3 miesiącach spokoju zaczęły się kłotnie - ostrożniejsze, bardziej kulturalne, ale częstsze - jak w zegarku co 2 tygodnie.
Jakieś pół roku temu partner zainstalował sobie gierkę w telefonie - jakąś farmę, czy inne coś. Grał coraz więcej, każda wolna chwila. Doszło do tego, że potrafił zniknąć w kibelku z telefonem, siedząc tam po pół godziny, 5-6 razy dziennie. Nie, nie pilnowałam go, ale raz mielismy gości i oni to zauwazyli.
Gdy zaczęłam się o to wykłócać, wykasował grę, wytrzymał miesiąc, po czym zabrał się za grę w Fortnite na PS.
Cały czas grywał w totolotka, terapeutka powiedziała mi, że to jest mniejsze zło, bo wynik jest mocno odsunięty w czasie.
No, ale grał.
Miesiąc temu pokłóciliśmy się, zaczęło się do fortnite - on chce się nauczyć, coś tam zrobić, żeby towarzyszyć mojemu synowi, z nim spędzać czas. Tyle, że chciał to robić, jak nas nie było w domu. Od słowa do słowa, ja gotuję, Ty nie doceniasz, ja sprżatam, nieprawda, nie sprżatasz - wyszła mega afera, a na drugi dzien, bez uprzedzenia, bez słowa rozmowy spakował się i wyprowadził.
Rok temu uprzedziłam, ze jeżeli jeszcze raz coś takiego zrobi, to koniec.
jestem konsekwentna.
Wynajął pokój, przez pomyłkę wysłał mi raz smsa, że heloł maleńka, lecę na rower i ślę całusy - koleżanki twierdzą, że prowokacja, ja znalazłam go na portalu randkowym.
Także tak. Myślę, ze gra, terapeutka mówi, że to może być nawrót (ale nie musi).
Rozkminiam oczywiście to wszystko, bo nie miesci mi się w głowie, ze tak nagle można wszystko przekreslić, ot tak wyjść i nagle pisać do innej niuni. Chyba przerosło go zwykłe, domowe zycie, obowiązku, planowanie, przewidywanie, konieczność kontrtolowaniaa (siebie).
Treapeutka pierwsze co mi powiedziała - że jest nieprzewidywalny.
Koleżanka, z która czesto się spotykalismy - że on się pilnuje. I to jest słowo klucz. On chyba nie chciał wyjść z nałogu, pilnował się, żeby mieć to wszystko co mogłam mu zaoferować.
Przez rok na tapecie były dyskusje o =graniu i finansach - nie miał kasy na żadne urodziny, święta, imieniny, nawet na urodziny mojego dziecka nie odłożył pieniedzy (w zesżłym roku mówił, że chce kasy dla siebie, bo bedzie odkładał na mieszkanie).
Przez rok miewał dobry nastrój, ale często zły - wstawał rano z miną bandyty, był sfrustrowany, drażniło go wiele rzeczy, dziecko, hałasy, moje oczekiwania, regularność porządku dnia.
Był złośliwy i chamski, na zmianę z romantykiem i zakochanym wiernym facetem.
Okazał się osobowością narcystyczną.
Ma wiele niepoukładanych spraw - pomijając hazard: alkoholizm ojca, to, ze ojciec uciekał z domu i wracał (jak on), na koniec uciekł całkiem, nie mieli potem kontaktu. Brak troski matki, rozwód z żoną, którą chyba tylko kochał sród wszystkich kobiet.
A ja - odkryłam siebie. Brak szacunku i brak granic. Wiem, w ktorym momencie popełniłam błąd.
zostałam z planami na wieksze mieszkanie, kupno działki, planami na wakacje, zawiedzionym synem, psem, którego razem adoptowaliśmy - i z wielką, wielką lekcją.
Oczywiście cały czas się uczę.
Gratuluję sama sobie, ze nie wzięłam z nim kredytu na mieszkanie, choć mi proponował (600tys.)
Była mowa o wspólnym dziecku, nie udało się, czy to sprawka Anioła stróża?

Nawiązałam kontakt z poprzednia partnerką - różnica między moim życiem z nim a jej życiem z nim polega tylko na tym, że on nie grał przy mnie, nie wychodził jawnie na granie, itd.
Czuję ogromny żal, smutek, tęsknotę, strach co dalej, ale też ulgę i spokój - ja cały czas zyłam w napięciu.
Teraz wiem, że on po prostu wykorzystał sytuację - może chciał się leczyć, a może tylko tak mówił. Długi zostały spłacone, miał gdzie mieszkać, kochał azyl przy mnie, ale czy mnie, watpię.........Myślę, ze urwał się, bo wrócił albo już planuje powrót do dawnego życia. szuka kobiety - bo gdy nie grał, to jadł, albo chcuiał się ciągle kochać, albo chciał pić, albo spał, albo godzinami (7-8) oglądał telewizję. Kompulsja, zatracanie się, potrzeba huśtawki emocji.
Czytam swój wątek z 8 grudnia 2015 r i już wiem, co sama sobie bym napisała. Bardzo mi żal, że była tak głupia, ślepa i naiwna, ale czasu nie cofnę. Teraz wiem, ze jak ktoś czegoś szczerze chce to przede wszystkim robi to sam i sam prze do przodu, a nie na plecach kogoś.
Bardzo boli mnie kwestia portalu randkowego i drugiej kobiety, o dziwo bardziej, niż ta myśl, która co chwilę przywołuję, że on pewnie odszedł, żeby grać.
On cały czas oczywiście uparcie twierdził, że Fortnite, gierka w telefonie czy totolotek to nic złego (ja już sama nie wiem, bo terapeutka niejako potwierdziła to), twierdził, że nie gra i nigdy do tego nie wróci. Ale jednoczęsnie nie potrafił rzucić papierosów, co miesiąc obiecywał, ze od jutra nie pali - raz wytrzymał 1,5 roku. Obiecywał, ze rzuca kawę, ze rzuca cukier - wytrzymywał 1, 2 dni.
Obiecywał, że bedzie biegał, ćwiczył - kupił strój sportowy.
Od terapeuty dostał zadanie: pracę z kalendarzem, zapisywać wszystko. Skonczyło się na kupieniu kalendarza.
Zatem jeżeli w tak błahych sprawach nie potrafił być wytrwały, nie wiem, jakim cudem nie grał, nie wrocił do hazardu (zakładając jego wersję).
Jestem w punkcie wyjścia, bogatsza o wiedzę.