Każdy człowiek je a niewielu jest uzależnionych od jedzenia. Podobnie z innymi sprawami. W przypadku uzależnienia powinien być jakiś destrukcyjny wpływ na jego i wasze życie. Bo jeśli to faktycznie jego hobby i takiego wpływu nie ma no to nie za bardzo podpada to pod uzależnienie. Spędza na graniu jakiś czas, jakoś to finansuje zatem z punktu widzenia uzależnienia trudno się czepiać. Istnieje też możliwość że sytuacja wygląda nieco inaczej a Ty zwyczajnie nie masz pełnej informacji na temat faktycznego stanu finansów. Zwłaszcza w kontekście tej wcześniejszej wspólnej spłaty długów.
Z tego co napisałaś nasuwa mi się jednak trochę inny pomysł. Piszesz że to Ty ogarniasz całą kuwetę. Dom Twój, Ty kupujesz samochody, dysponujesz jego pensją ... I tu wracają moje odczucia z okresu grania - miałem wrażenie że ja o niczym nie stanowię, żyję nieswoim życiem którego scenariusz pisze żona i inni otaczający mnie ludzie a ja jestem tylko trybikiem który jak będzie się odpowiednio kręcił to dostanie marchewkę a jak coś nie tak to trochę kija . Niefajne uczucie.Stąd ucieczka w inny świat w którym to ja ustalałem zasady. Iluzoryczny i destrukcyjny ale mój.
Osobna sprawa to możliwe, że akurat ten aspekt życia męża wymyka się Twojej kontroli a lubisz mieć WSZYSTKO po Twojemu i dlatego uważasz że on powinien się leczyć. Czyli dostosować do tego obrazu jaki Ty chcesz widzieć. I tu przypomina mi się sytuacja z zakupem mleka - moja żona nie tyka mleka ale zrobiła mi grubą awanturę o to że chciałem kupić mleko 3,2 % - bo ona uważa ze 2% jest lepsze. Czyli kontrola na 110 %

. No ale jak zwykle znam Twoją sytuację z tego co napisałaś a to niekoniecznie obiektywny i wyczerpujący obraz.
Moja sugestia to pogadaj z mężem ale nie na zasadzie co powinien w/g Ciebie zrobić tylko zapytaj czego chce, oczekuje, czego szuka. I postaraj się zrozumieć że drugi człowiek może mieć swoje zdanie i swój świat do którego Ty nie masz wstępu. A przynajmniej jego drobny fragment. Taki małe pudełeczko nic. Bez kwiatków i firanek
