Dziwny ten moj hazardzista

Witam, jestem żoną hazardzisty. Ja to wiem mój mąż niestety jeszcze nie. Małżeństwem jesteśmy od 15 lat.Gra od 2008 r. najpierw były to maszyny - jakoś się z tym uporał, ale na rzecz bukmacherki.Początkowo prosiłam, błagałam, płacz, rzadko krzyki - nie jestem z tych.Pomagałam spłacać kredyty, które zaciągał. w 2015r. zaczęłam czytać, douczać się o hazardzie, współuzależnienie. Stwierdziłam dosyć. Od tego czasu on gra a ja nie robię nic.Kilka razy podjęłam próbę rozmowy o leczeniu.Nie dało to efektu. Co w tym wszystkim jest dziwne, że cała pensja mojego męża wpływa na moje konto, dostęp do oszczędność mam tylko ja. Żadna kasa z budżetu rodzinnego nie ubywa. On bierze kredyty jakoś je spłaca.Nie wnikam już w to. A na wspomnienie o graniu, kredytach mówi do mnie,że pensje mam, budżet domowy nie cierpi wiec o co mi chodzi.Mamy rozdzielność majątkową, mieszkanie kupione przeze mnie przed ślubem, auta kupuję ja, na wszystko co kupuję sprzęt biorę faktury na siebie, w razie komornika. Wiec mój mąż twierdzi,że się czepiam. Powiedzcie proszę jakie argumenty mogę jeszcze wysunąć. Mamy dwójkę dzieci a właściwie dorosłe już dzieci.Jest wspaniałym ojcem i kochanym mężem. Poświęca im wiele czasu. Zresztą mi tez.Dziwny ten mój hazardzista, jest tu na forum ktoś w podobnej sytuacji??