przymierze napisał(a):Opierając się tylko na przypuszczeniach odciąć męża od gotówki to krok do szybkiego rozpadu małżeństwa .
Jeżeli twój mąż nie ma problemów hazardowych a Ty namawiasz go na terapię i tworzysz na nim presję to
pomyśl jak on się z tym czuje.
No biedny, mały misio, jeszcze się zestresuje od tej presji, taki delikatny

. Pomyślałeś jak się czuje okradana i manipulowana żona ?
AgaBe napisał(a):Będę musiala sie z malych trójką dzieci wyprowadzić, na czym on i finansowo i czasowo tylko
skorzysta. Finansowo bo do alimentów nie zostaną wzięte premie, dodatki, zlecenia z tłumaczeń które są raz ze nieregularne jak i bardzo niepewne, a czasowo bo kto miał 3 malych dzieci to wie ile jest pracy chociażby przy codziennym usypianiu.
Dlaczego będziesz musiała się wyprowadzić ? Czyje to mieszkanie ?
Do alimentów sąd bierze możliwości zarobkowe, a nie to czy mąż dostaje premię raz na miesiąc czy na 10 lat.
AgaBe napisał(a):Moze ktoś na szybko mi podpowie, zanim ruszy moja terapia i zdobędę "narzędzia" do rozmowy z mężem chodzi o to, ze on jest wściekły ze ja chce iść do sądu po rozdzielnosc i alimenty. Nie widzi tego , że do tej pory nie przynosiłem wszystkich pieniędzy i któregoś dnia moze nie przynieść niczego.
Coraz więcej klocków wskakuje na swoje miejsce w tej układance. Wg mnie mąż koncertowo Tobą manipuluje, byleby nie utracić komfortu gry. Ty dopytujesz, już nie dajesz się zbyć byle wymówkami, jemu się pali pod siedzeniem i się wścieka. Klasyka gatunku rzekłabym.
Aga jesteś na początku i zupełnie rozumiem, że chcesz coś ustalić z mężem, porozmawiać, wyjaśnić. W zdrowych związkach tak właśnie załatwiają sprawy dorośli ludzie. Tylko… Ty nie jesteś w zdrowym związku. W związku z uzależnionym tak się nie da. Mechanizmy choroby zniekształcają mu rzeczywistość (z Tobą dzieje się podobnie). Tutaj zarówno u niego jak i u Ciebie liczą się czyny, nie słowa. Dlatego tak ważne jest Twoje konsekwentne działanie. Nie rozmowy czy prośby. Zobacz jak to wygląda : on Cię okłamuje, okrada Ciebie i dzieci, a Ty chcesz mu wyjaśniać i się tłumaczysz.
Powiedziałaś, że coś zaczynasz robić- więc to rób. Bez zbędnych słów. A, że mąż się wścieka? No to już jego problem. Ty możesz jedynie spojrzeć na to z dystansu. Nie chce z Tobą rozmawiać ? Owszem, przykre, ale to niestety chory człowiek. Póki co słyszysz jedynie kłamstwa, jakieś mrzonki i manipulacje. Warto tego słuchać ? Ciska się ? A niech się ciska. Stawiaj granice, a gdyby skoczył z łapskami - telefon na policję.
Z drugiej strony : jesteś w stanie zapanować nad emocjami, nie pozwalać by urazy wzięły górę i prowadzić rzeczową rozmowę ? Ja nie umiałam, też początkowo się tłumaczyłam, czułam się winna, mało co a nie przepraszałabym. Na szczęście mój wqrw i lęk przed długami był większy i to mnie pchało do działania. Ale nie byłam pewna tego co robię, dlatego tak bardzo potrzebowałam „przyzwolenia” męża. Jak nie działało wściekałam się, robiłam wyrzuty, prowokowałam kłótnie. Dopiero z czasem w trakcie terapii zobaczyłam jaka to była dziecinada.
Dlatego spokojnie, rób swoje, zabezpiecz co się da, zrób swoją terapię (ale zrób, a nie o tym gadaj) i za jakiś czas spojrzysz na te jego zachowania zupełnie inaczej. Być może mąż też zacznie się leczyć i będziecie fajnym małżeństwem. A jeśli nie to jak poukładasz się sama ze sobą, będziesz wiedziała czy chcesz takiego związku i takiego faceta.
AgaBe napisał(a):Nie wiem czy dobrze mysle, ale wydaje mi się ze maz powinien spłacić to co zabrał rodzinie.
A miałaś jakiekolwiek wątpliwości ?

Dużo siły Ci życzę.