przez mecz2022 » 03 Kwi 2022, 07:49
Cześć. Przymierzałam się jakiś czas do napisania tego postu, teraz chyba na spokojnie mogę wszystko opisać… Dowiedziałam się o hazardzie mojego narzeczonego w lipcu zeszłego roku. Byłam bardzo albo to bardzo dziwiona, wręcz nie mogłam uwierzyć bo on zawsze był człowiekiem ogarniętym, głowa na karku, zawsze skrupulatnie prowadzone finanse… Ogólnie przegrał dosyć spora sumę, można byłoby za nią kupić mieszkanie. Przegrał swoje oszczędności plus zaciągnął kredyty w parabankach. Na początku pomyślałam, ze jakoś sobie poradzimy, ze pieniądze raz są raz ich nie ma, ale ze uda sie to spłacić. Przygotował cała rozpiskę rat, kiedy i co ma spłacić. Oczywiście pożyczyłam mu trochę kasy na te najpilniejsze spłaty… Po dwóch miesiącach znowu znalazłam na jego komputerze potwierdzeni wpłat, wiec znowu grał. Wtedy tez przyznał sie, ze jest uzależniony od twardych narkotyków, brał je regularnie od kilku lat. A ja nigdy nawet nie zauważyłam, ze coś jest z nim nie tak, ponieważ nigdy nie miałam styczności z narkotykami ani on nie brał na tyle, żeby było od razu widać ze coś jest z nim tak. Dużo spał w dzień, siedział dlugo w nocy, ale myalalam ze to wszystko przez prace, na której bardzo mu zależało. W tym samym czasie dostał tez wypowiedzenie z pracy… Wiec wszystko sie posypało. Planowaliśmy ślub w tym roku, wszystko zostało odwołane. Kiedyś zarzekał sie, ze oczywiście oszczędności na wesele nie przegrał, ale przegrał wszystko. To ja musiałam robić zakupy, bo on nie miał ani grosza. Był tydzień w szpitalu zamkniętym, chodził na spotkani do Monaru. Chodził tez do psychiatry, brał antydepresanty. Był zapisany również na terapie zamknięta, ale czas oczekiwania był dosyć długi i musiał w końcu wyjechać za granice, żeby moc spłacić swoje długi. Od kilku miesięcy żyjemy na odległość, czuje sie oszukana i taka „pusta” w środku. Planowaliśmy przyszłość a on mi pokazał, ze go kompletnie nie znam. Wiele razy mu powtarzałam, ze nie dałabym rady być z osoba uzależniona (u mnie w rodzinie są problemy z alkoholem), a teraz stoję przed świadomym wyborem czy chce być z osoba która jest uzależniona od hazardu oraz narkotyków!! Starałam mu sie pomoc przez cały ten czas, chociaż wiele razy mnie okłamywał. Pożyczałam mu pieniądze i nie tylko ja, równie jego najbliżsi on np. Wysyłal powiodmieni ze spłacić kredyty, ale za chwile po spłacie miał zdolność, żeby brać kolejne i ciagle koło się zamykało… Czasami obrażał się nawet na mnie kiedy mówiłam mu, ze i tak pewnie za chwile znowu zacznie grać, bo nie był na terapii, wiec nawet nie ma tego przepracowanego, a on ze nikt w niego nie wierzy itd i ze on był w psychiatryku i nigdy więcej nie chciał by tam wrocic, ze wie, ze to było zle itd No ale to była tylko pusta gadka bo w tym czasie tez oczywiście grał. Dzień po wyjściu z psychiatryka wyszedł i grał… ja chyba nie potrafię zaufac takiej osobie, nie chce tez tak żyć i martwić się ciagle czy znowu czegoś nie zrobi. Teraz był tak zdesperowany żeby spłacić te długi, ze chciał sprzedać swoje mieszkanie, nie wyobrażam sobie sytuacji ze za kilka lat po założeniu rodziny mielibyśmy stać przed takim wyborem. Jest mu go szkoda bo naprawdę był fajnym facetem, inteligentnym i wszyscy nasi znajomi nie mogą uwierzyć ze tak się dał wkręcić… Zapewne to czynniki genetyczne, jego rodzice tez byli hazardzistami, ale obecnie są czyści i to od wielu lat. Jednak jak widać historia lubi się powtarzać… Ta sprawa trwa już tyle miesięcy i czuje ze ja się od niego oddałam, ze nawet jakby poszedł na terapie to ja już nie dam rady dać od siebie nic więcej… Potrzebuje spojrzenia osób które były w podobnej sytuacji lub kogoś kto umie spojrzeć na to obiektywnie.. Dziękuje