Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Moderator: kaśka

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez Awokado » 13 Gru 2011, 10:30

tojahazardzista, zbysob, Sowa, człowiek1000, jaro, mark, bardzo Wam dziękuję. Utwierdzacie mnie w tym co czuję czyli nie wierzyć w ani jedno słowo brata i konsekwentnie nie pomagać w naszym tego słowa znaczeniu. Ja dam radę. Mnie jest łatwiej. Nie wiem czy rodzicom się uda ale myślę, że powinni przeczytać co mi napisaliście.
tojahazardzista napisał(a):Potrafi Was zmanipulować, owinąć wokół palca i wyciągnąć każdą złotówkę dopóki wyczuje Wasze współczucie czy chęć pomocy.
dokładnie tak robił i robi.
zbysob napisał(a):Nie musisz rozumiec, wystarczy ze zaakceptujesz "stan faktyczny"
no widzisz, myślałam, że może problem leży też we mnie i dlatego brat stroszy się... wiecznie zarzuca, że się go nie rozumie. Chciałam spróbować pojąć co myśli, czuje, co nim kieruje bo wydawało mi się, że wtedy będę mu pomocna. I będziemy umieli rozmawiać. Z tego co piszecie - nie ma takiej możliwości.
Marek z 3miasta napisał(a):Jest taka "instrukcja"
dzięki, przeczytałam. To chyba kwintesencja...
mark napisał(a):Osobiście jestem za terapią w tzw. zamkniętą

znalazłam z rodzicami kilka ośrodków dla brata, rodzice zdecydowaliby się nawet zapłacić za to leczenie. Niestety brat nie widzi możliwości takiej przerwy w pracy. A niestety w niej też jest jedno ze źródeł grania... On ciągle ma tak wiele powodów dla których nie może, nie da rady, nie pozwolą mu... i tak w nieskończoność.
No nic. Za każde jedno słowo, które tu napisaliście BARDZO WAM dziękuję. Jeśli cokolwiek przyjdzie Wam do głowy jeszcze proszę piszcie. Jeśli coś ruszy się u mojego brata pozwolę tu sobie napisać.
A Wam Wszystkim życzę by nie wróciło już do Was to, co tak odbiera radość i spokój życia! Jestem z Wami całym sercem wierząc, że DACIE RADĘ!
Awokado
 
Posty: 11
Rejestracja: 09 Gru 2011, 12:35
Miejscowość: lubuskie

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez Gitara » 13 Gru 2011, 13:34

Witaj Awokado. Historia Twojego brata jest historią wielu z nas. Posłuchaj rad ludzi, którzy przez to przeszli i idą nową drogą. Ja również podpisuję się obiema rękoma pod tym, co napisali moi przyjaciele ze wspólnoty AH. Życzę CI pogody ducha i konsekwencji w działaniu. Zazdroszczę ( ale pozytywnie ) Twojemu bratu TAKIEJ siostry. :D POWODZENIA.
" KAŻDE JUTRO, MOŻE OKAZAĆ SIĘ NAJLEPSZYM DNIEM W ŻYCIU! "
Awatar użytkownika
Gitara
 
Posty: 913
Rejestracja: 18 Mar 2010, 13:37
Miejscowość: Radom

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez Awokado » 13 Gru 2011, 17:29

Gitara, dzięki. Mam nadzieję, że on kiedyś zrozumie, że nie usłyszał ode mnie tyle różnych rzeczy bo nie miałam nic innego do roboty, tylko dlatego, że mi na nim zależy.

Słuchajcie, jeszcze nad jednym się zastanawiam. Mówicie, że nie pomagać, nie finansować, nie pożyczać itd. A co z takim dniem powszednim?Czy jako osoby uzależnione i teoretycznie lub faktycznie chcące się leczyć dawaliście/dajecie pozwolenie innym by rozmawiać o Was, Waszym problemie na co dzień? Nie mówię tu o wałkowaniu problemu przez 24 godziny na dobę ale czy dla osoby uzależnionej wspominanie o tym w jakimkolwiek kontekście jest nie do przejścia poza czasem spędzonym na terapii czy mitingach?
Nie wiem czy rozumiecie mnie, ale brat zarzuca wszystkim, że on ma dosyć mówienia o jego problemie. Kiedykolwiek. Przyznał się i mamy mu dać spokój, on będzie o tym mówić tylko na terapii.
Po pierwsze nie widzę żeby ta terapia póki co była jego celem (choć twierdzi, że pójdzie jak znajdzie miejsce gdzie godziny spotkań pasują do jego godzin pracy), a po drugie czy faktycznie udawanie że nie ma spraw, obaw u najbliższych w związku z tym wszystkim to jest wyjście?
O tyle to dla mnie ważne że nie chciałabym żeby bratu udało się stłamsić rodziców z którymi ma teraz największy kontakt i żeby to nie było kolejną sztuczką na odrzucenie tematu.
Ale być może uzależnieni potrzebują jakiejś sfery gdzie mówią o tym co się stało i dzieje i sfery gdzie się o tym już słowem nie wspomni?
Awokado
 
Posty: 11
Rejestracja: 09 Gru 2011, 12:35
Miejscowość: lubuskie

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez lukaszw » 13 Gru 2011, 18:20

Witaj Awokado.
Gdy gralem nie potrafilem nawet sluchac o hazardzie, a co dopiero rozmawiac. Gdy ktos probowal ze mna o tym rozmawiac czulem sie jakby mnie ktos przypalal ogniem. Klamalem, obiecywalem , probowalem zmienic temat aby tylko uwolnic sie od niewygodnego i wstydliwego tematu. A z czasem rozpoczecia terapii i wstapienia do AH coraz latwiej mi bylo rozmawiac z rodzina o moim problemie, a teraz to juz wogole nie widze przeszkod.
Pozdrawiam i trzymam kciuki:)
"To również minie"
- trzeba to sobie powtarzać we wszystkich sytuacjach w życiu:
kiedy sprawy ukladaja sie fatalnie
i kiedy wszystko jest świetnie.
lukaszw
 
Posty: 893
Rejestracja: 10 Lip 2010, 19:36
Miejscowość: Radom

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez człowiek1000 » 13 Gru 2011, 18:23

Awokado napisał(a):Przyznał się i mamy mu dać spokój,

I oto mu chyba chodziło, by mu już nie przeszkadzać, nie zabierać komfortu gry.
Awokado napisał(a):Po pierwsze nie widzę żeby ta terapia póki co była jego celem (choć twierdzi, że pójdzie jak znajdzie miejsce gdzie godziny spotkań pasują do jego godzin pracy)

Nie wierzę, że są terapie na warunkach chorego, chyba że indywidualne, które dla mnie są ściemą ( sorry Artur - to nie o Tobie :). Broni się przed nią rękoma i nogami. Ja to przerabiałem na własnej skórze, nie pytaj jednak o wynik, wystarczy poczytać moje posty.
człowiek1000
 
Posty: 3979
Rejestracja: 30 Lis 2009, 09:50
Miejscowość: Dolny Śląsk

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez Marek z 3miasta » 13 Gru 2011, 18:34

Awokado napisał(a):twierdzi, że pójdzie jak znajdzie miejsce gdzie godziny spotkań pasują do jego godzin pracy
:-D
On pójdzie wtedy, gdy nie będzie miał innego wyjścia, jak będzie pod ścianą. Przestań łudzić się, że przejdzie cudowną metamorfozę i pod wpływem Twoich słów będzie "chciał". Nie, jak ma dość mówienia o jego problemie, w dodatku warunki stawia, życzy sobie abyś Ty czy inni mieli tematy rozmów takie, jakie ON akceptuje, to daleka droga przed nim. Kwestia w tym aby rodzina nie zaplaciła pieniędzmi i zdrowiem za jego dojście do punktu, gdzie nie ma warunków. Powiedzialaś, że List hazardzisty jest kwintesencją - więc wyucz się jego na pamięć, powtarzaj codziennie i KONSEKWENTNIE postepuj. Powiel ten list, rozdaj najbliższym i przekaż nasze (niegrających hazardzistów) słowa, że obojetnie jak bedą przekazane hazardziście pieniądze: w gotówce, przejęciu długów, daniu dachu nad glową i wyzywienia bez jego uczestniczenia w kosztach utrzymania - to będą pieniądze na jego dalsze granie. Nie będzie musial kupować żywności - więcej do przegrania, nie będzie musiał oplacac rachunków za prąd, wodę czy też czynszu - więcej może przegrać. Pożyczka to po prostu danie hazardziście szmalu do garści na dalszą grę. A na tłumaczenie: "mam raty, zrozumcie" jest prosta odpowiedź: "to Twoje raty, możesz je rozłożyć na dłużej".
Twarda miłość to nie znęcanie się, to nie odgrywanie się na hazardziście - to obrona siebie i umozliwienie hazardziście osiągnięcia jego dna. Wtedy ... może ... będzie miał możliwość i zechce z niej skorzystać. Nie ma innej drogi. Ktoś może nie zgadzać się ze mną ale ja tak to widzę. W każdym razie, cacy i w białych rękawiczkach bez bólu i zmuszenia hazardzisty (własciwie to pozwolenia mu aby zmusiły go konsekwencje jego postępowania) to nie da rady.
Awokado napisał(a):dajecie pozwolenie innym by rozmawiać o Was ( ... ) czy dla osoby uzależnionej wspominanie o tym w jakimkolwiek kontekście jest nie do przejścia poza czasem spędzonym na terapii czy mitingach?
A co ja mogę? Narzucić komuś temat do rozmowy? Chca to rozmawiają. Powiem Tobie, ze teraz nie rozmawiają - bo nie mają o czym ;-) co najwyżej: "w piatek Marek nie może, ma czas zajety (mam miting AH)" i to wszystko. Czasem żaluję, że temat uzaleznienia nie jest poruszany w rodzinie ale ... nie jestem jej pępkiem aby wszystko krążylo wokół mojej osoby a ponadto jest tyyyle innych tematów. ;-)
Czy czuję wstyd czy opory przed powiedzeniem prawdy o sobie poza mitingiem AH, poza terapią czy poza kregiem rodzinnym? Nie, nie czuję. Nie czuję też potrzeby noszenia ze sobą transparentu "Jestem hazardzistą" i obwieszczania tego każdemu napotkanemu czlowiekowi :-) . Mówię o swoim uzaleznieniu wtedy gdy taka jest potrzeba. Ot i wszystko.
Prawo Katza
Ludzie i narody będą działać ra­cjonalnie, kiedy wyczerpią wszystkie inne możliwości.
Awatar użytkownika
Marek z 3miasta
 
Posty: 4779
Rejestracja: 01 Lis 2006, 13:41
Miejscowość: Gdańsk

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez Marek z 3miasta » 13 Gru 2011, 19:15

Dodam coś jeszcze.
Wiesz po co podsunąłem Tobie linki do strony Anonimowych Hazardzistów a na niej do 20 pytań i do Combo Book? Aby Twój brat, gdy osiągnie swoje dno (emocjonalne, psychiczne, moralne, finansowe - jak zwał, tak zwał) - aby miał informację, żeby wiedział, że JEST droga i może wejść na tą drogę. Tak jak każdy z nas, niegrających hazardzistów, wszedł i teraz wspólnie idziemy nią wspierając się wzajemnie. Nie słyszałem o hazardziście, ktory na poczatku "nie próbował po swojemu, sam" poradzić sobie ze sobą. Nie słyszalem o hazardziście, któremu się "udało poradzić samemu ze sobą". Przeciez to sprzeczność: opierając się na zepsutej do szczętu głowie nie wyleczy się tej zepsutej głowy. Od kazdego niegrającego hazardzisty usłyszałem, ze pracował/pracuje sam nad sobą ALE NIE SAMOTNIE - na grupowej terapii dzieki pomocy innych uzaleznionych i terapeutów, na mitingach Anonimowych Hazardzistów.

Co na prawdę jest w Twoim zasięgu? Możesz nie zgadzać się więcej na krzywdzenie Ciebie, możesz określić warunki, kiedy Ty uznasz brata spowrotem za brata (masz do tego prawo!), możesz nie ulegać jego manipulacjom (a w tym łzom, prośbom, przysięgom), możesz od tej chwili polegać na faktycznych jego czynach. Wszyscy możecie tylko to ... oczywiście, jak Ty i cała rodzina chcecie aby brat faktycznie zaczął robić konkrety, w przeciwnym razie - mozecie dalej pomagać mu w graniu.
Prawo Katza
Ludzie i narody będą działać ra­cjonalnie, kiedy wyczerpią wszystkie inne możliwości.
Awatar użytkownika
Marek z 3miasta
 
Posty: 4779
Rejestracja: 01 Lis 2006, 13:41
Miejscowość: Gdańsk

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez tojahazardzista » 13 Gru 2011, 23:48

Awokado napisał(a):znalazłam z rodzicami kilka ośrodków dla brata, rodzice zdecydowaliby się nawet zapłacić za to leczenie. Niestety brat nie widzi możliwości takiej przerwy w pracy. A niestety w niej też jest jedno ze źródeł grania... On ciągle ma tak wiele powodów dla których nie może, nie da rady, nie pozwolą mu... i tak w nieskończoność.


Avokado,

terapie w placówkach, które mają podpisane kontrakty z NFZ są bezpłatne. Na czas terapii zamkniętej (zwykle 6-7 tygodni) dostaje się standardowe zwolnienie lekarskie a ośrodki również oferują terapie "zaoczne" w godzinach wieczornych. Osobiście mam sceptyczną opinie odnośnie terapii w ośrodkach prywatnych z jednego tylko powodu... Którego hazardzistę ew alkoholika stać na terapie w ośrodku zamkniętym ? Oczywiście mogę być w błędzie i inni koledzy to szybko sprostują :-)
Problem tkwi jednak w tym, że Twój brat jeszcze się nie chce leczyć, jeszcze marzy o wielkiej wygranej. Sam to przerabiałem, miałem milion i jeden wymówek a później błagałem w ośrodku żeby mnie przyjeli na terapię i jeszcze byłem zły na świat, że muszę czekać na miejsce :roll: .

Awokado napisał(a):Słuchajcie, jeszcze nad jednym się zastanawiam. Mówicie, że nie pomagać, nie finansować, nie pożyczać itd. A co z takim dniem powszednim?Czy jako osoby uzależnione i teoretycznie lub faktycznie chcące się leczyć dawaliście/dajecie pozwolenie innym by rozmawiać o Was, Waszym problemie na co dzień? Nie mówię tu o wałkowaniu problemu przez 24 godziny na dobę ale czy dla osoby uzależnionej wspominanie o tym w jakimkolwiek kontekście jest nie do przejścia poza czasem spędzonym na terapii czy mitingach?


Problem zniknie gdy Twój brat polubi się z pierwszym krokiem ;)
Przyznaliśmy, że staliśmy się bezsilni wobec hazardu - że przestaliśmy kierować własnym życiem.
tojahazardzista
 
Posty: 27
Rejestracja: 05 Lis 2011, 23:39

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez tojahazardzista » 13 Gru 2011, 23:50

tojahazardzista napisał(a):Osobiście mam sceptyczną opinie odnośnie terapii w ośrodkach prywatnych z jednego tylko powodu... Którego hazardzistę ew alkoholika stać na terapie w ośrodku zamkniętym ? Oczywiście mogę być w błędzie i inni koledzy to szybko sprostują


przepraszam, chodziło mi Którego hazardzistę ew alkoholika stać na terapie w ośrodku prywatnym ?
tojahazardzista
 
Posty: 27
Rejestracja: 05 Lis 2011, 23:39

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez człowiek1000 » 14 Gru 2011, 07:33

A są tacy, rodzina sponsoruje :)
człowiek1000
 
Posty: 3979
Rejestracja: 30 Lis 2009, 09:50
Miejscowość: Dolny Śląsk

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez Awokado » 14 Gru 2011, 22:36

człowiek1000 napisał(a):oto mu chyba chodziło, by mu już nie przeszkadzać, nie zabierać komfortu gry

lukaszw napisał(a):Gdy gralem nie potrafilem nawet sluchac o hazardzie

Marek z 3miasta napisał(a): Nie, jak ma dość mówienia o jego problemie, w dodatku warunki stawia, życzy sobie abyś Ty czy inni mieli tematy rozmów takie, jakie ON akceptuje, to daleka droga przed nim

no właśnie, bardzo potrzebowałam Waszej opinii. Bo nie wiedziałam, czy taka reakcja i wymuszanie na nas nie mówienia o uzależnieniu i jakichkolwiek długach a nawet sposobie jak je rozwiązać kończyły się trzaskaniem drzwiami przy wyjściu i krzykiem, że zatruwamy mu życie są błędem z naszej strony i nieumiejętnością rozmawiania z uzależnionym czy to jakaś jego "sztuczka".

Może moje pytania czy spostrzeżenia są dla Was śmieszne czy naiwne. Ale dopiero zaczynam wchodzić w temat.
Zrobię jak mówicie - pokażę forum, posty, historie, wszystko co napisaliście tu na tym wątku. Moim rodzicom. Bratu i jego narzeczonej jeśli będą chcieli ze mną rozmawiać.
Marek z 3miasta napisał(a):Co na prawdę jest w Twoim zasięgu? Możesz nie zgadzać się więcej na krzywdzenie Ciebie, możesz określić warunki, kiedy Ty uznasz brata spowrotem za brata (masz do tego prawo!), możesz nie ulegać jego manipulacjom (a w tym łzom, prośbom, przysięgom), możesz od tej chwili polegać na faktycznych jego czynach. Wszyscy możecie tylko to ... oczywiście, jak Ty i cała rodzina chcecie aby brat faktycznie zaczął robić konkrety, w przeciwnym razie - mozecie dalej pomagać mu w graniu.
Marku, muszę Ci powiedzieć, że piszesz w niesamowity sposób. Tak prosto do mojej głowy.
Potrzebowałam tego co mi napisałeś, naprawdę bezcenne są Wasze wpisy tutaj. Wiem, że będę do nich wracać nie raz i nie dwa. Wiem, że będę ich potrzebować.
tojahazardzista napisał(a):terapie w placówkach, które mają podpisane kontrakty z NFZ są bezpłatne. Na czas terapii zamkniętej (zwykle 6-7 tygodni) dostaje się standardowe zwolnienie lekarskie

myśleliśmy, że te terapie są płatne. Standardowe zwolnienie czyli nie widnieje tam pieczęć psychiatry? Nie dziwcie się takim pytaniom ale im więcej będę wiedziała tym więcej argumentów w rozmowie z bratem.
tojahazardzista napisał(a):Problem tkwi jednak w tym, że Twój brat jeszcze się nie chce leczyć, jeszcze marzy o wielkiej wygranej. Sam to przerabiałem, miałem milion i jeden wymówek a później błagałem w ośrodku żeby mnie przyjeli na terapię i jeszcze byłem zły na świat, że muszę czekać na miejsce :roll: .

cieszę się, że wybrałeś tą a nie inną drogę. Bardzo bym chciała, żeby mój brat pozwolił sobie na leczenie....
Awokado
 
Posty: 11
Rejestracja: 09 Gru 2011, 12:35
Miejscowość: lubuskie

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez Marek z 3miasta » 15 Gru 2011, 06:32

Awokado.
Awokado napisał(a):Wiem, że będę do nich wracać nie raz i nie dwa. Wiem, że będę ich potrzebować.

Wracaj ma forum tyle razy ile chcesz i ile będziesz potrzebować bu odzyskać normalne traktowanie problemu :) .
Piszesz, że otrzymałaś na forum kilka informacji, które pomogły Tobie w normalniejszym podejściu do problemu.
Teraz pora na Ciebie - TAK . :-)
Popatrz na siebie, na swoje niepokoje, na wielkość zaangażowania w pomoc dla brata. Popatrz na to, jak dużo Twojej energii, czasu pochłania "sprawa problemu brata". Popatrz na to troche z boku - czym byłas zainteresowana, jakie sytuacje zwracały Twoją uwagę, jak Ty teraz zaniedbujesz siebie, swoją rodzinę, swoje życie - jak bardzo pochłania Ciebie brat - jak "zawładnął" Ciebie swoimi problemami i jak głęboko w tym jesteś.
Nie pozwól abyś żyła problemem brata - masz swoje życie i przeciez ono jest dla Ciebie najważniejsze. Teraz część (ale TYLKO część - i niech tak pozostanie!) uległa załamaniu (relacja siostra - brat) lecz inne Twoje sfery nie: dalej jesteś żoną, matką, przyjaciółką, córką, znajomą, koleżanką ... Złap więc oddech i nie pozwól by "siostra" zawładnęła i pochłonęła całe Twoje życie.
Poczytaj posty dziewczyn - współuzaleznionych, sa tutaj równiez posty od innych sióstr hazardzistów, od dzieci hazardzistów i oczywiście od żon (mężowie hazardzistek 'jakoś' nie chcą pisać ;-) ). Złap oddech, nadaj problemom ich realną wielkość w Twoim życiu. Ty jesteś ważna dla siebie.
Dlaczego to piszę - gdyż chory brat swoją czynną chorobą jakby "poprzez indukcję" zaczyna chorobę przenosić na Ciebie, na Rodziców, na rodzeństwo, na swoją dziewczynę i ... zaczynacie "bawić się jego zabawkami" kosztem samych siebie i kosztem swojego zycia. Utrzymanie normalności przez osoby z otoczenia hazardzisty to także pomoc dla hazardzisty - nie jest centrum uwagi, nie świat kręci się dookoła niego, strrraszszszne :-D .
Teraz jest tak, że jedna osoba ma "katar" a cała rodzina kicha za niego ...
Prawo Katza
Ludzie i narody będą działać ra­cjonalnie, kiedy wyczerpią wszystkie inne możliwości.
Awatar użytkownika
Marek z 3miasta
 
Posty: 4779
Rejestracja: 01 Lis 2006, 13:41
Miejscowość: Gdańsk

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez tojahazardzista » 16 Gru 2011, 06:18

Awokado napisał(a):cieszę się, że wybrałeś tą a nie inną drogę. Bardzo bym chciała, żeby mój brat pozwolił sobie na leczenie....


hazard jest chorobą śmiertelną. Moje pragnienie życia jest silniejsze niż pragnienie gry. Gdybym nie zaczął leczenia wcześniej czy później trafiłbym do kostnicy
tojahazardzista
 
Posty: 27
Rejestracja: 05 Lis 2011, 23:39

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez Gitara » 16 Gru 2011, 12:20

Bardzo ważną sprawą w pomaganiu bratu jest to, żebyś robiła to wtedy, kiedy będziesz miała na to czas. W pierwszej kolejności TY i Twoja rodzina, bo skupiając całą uwagę na bracie, możesz " przegrać życie". Kiedy ja chciałem pomóc swojemu bratu, to skończyło się to dla mnie nawrotem gry ( po 10 miesiącach abstynencji i 8. miesiącach terapii ). Aktualnie nie gram ponad 28 m-cy dlatego, że zająłem się sobą. W mojej rodzinie z dnia na dzień jest coraz lepiej, a czasem sielankowo. Po 25. latach małżeństwa, trwa nasz drugi miesiąc miodowy. :lol: Warto było włożyć mnóstwo pracy, żeby takiego momentu doczekać. Każdy może to osiągnąć, czego wszystkim życzę :mrgreen: . POZDRAWIAM
" KAŻDE JUTRO, MOŻE OKAZAĆ SIĘ NAJLEPSZYM DNIEM W ŻYCIU! "
Awatar użytkownika
Gitara
 
Posty: 913
Rejestracja: 18 Mar 2010, 13:37
Miejscowość: Radom

Brat jest hazardzistą. Nie umiem z nim rozmawiać

Postprzez Awokado » 20 Gru 2011, 17:30

Marek z 3miasta napisał(a):Złap oddech, nadaj problemom ich realną wielkość w Twoim życiu. Ty jesteś ważna dla siebie.

no każdy post od Was czegoś uczy. Wiem, że moja siostra też Was tu czyta i bardzo wiele Waszych tekstów utkwiło jej w głowie. Nazywacie rzeczy po imieniu, nie boicie się tego ale i jesteście z boku i nie ma w Was naiwności.
Co do cytatu i reszty Twojego wpisu to zastanowiłam się nad tym co się u mnie działo od chwili kiedy problem stał się nam znany... i masz rację! Ciągle brat, w nocy przewalałam się w łóżku nie mogąc spać. I tak reszta rodziny... A brat zadowolony...bo zrzucił z siebie tajemnicę, bo nikt nic nie mówi, bo długi w jakimś stopniu spłacone... Tak być nie może! Zawaliłam z imprezą dla mojego dziecka bo nie miałam głowy na jej organizację i zrobiłam wszystko "po łebkach". Mąż też słucha o wszystkim chyba zbyt często. Na szczęście ma cierpliwość... :P Po tym co napisaliście miałam mały rachunek sumienia i kilka postanowień.
Marek z 3miasta napisał(a):jedna osoba ma "katar" a cała rodzina kicha za niego ...

no dokładnie tak. Nas boli nos od wiecznego czyszczenia nosa...nie brata...
tojahazardzista napisał(a):Moje pragnienie życia jest silniejsze niż pragnienie gry

ciągle tkwi w głowie to zdanie...
Gitara napisał(a): W mojej rodzinie z dnia na dzień jest coraz lepiej, a czasem sielankowo. Po 25. latach małżeństwa, trwa nasz drugi miesiąc miodowy. :lol: Warto było włożyć mnóstwo pracy, żeby takiego momentu doczekać

czasami jakiś upadek przekuje się w zwycięstwo. Chwilo trwaj? :)
Gitara napisał(a): Aktualnie nie gram ponad 28 m-cy dlatego, że zająłem się sobą

no właśnie...i tu moje kolejne pytanie do Was. Zastanawiałyśmy się z Siostrą jak długie przerwy może mieć uzależniony od hazardu? Tzn. w kontekście nie mydlenia oczu rodzinie czy znajomym, że "dałem radę bo nie gram m-c/rok/dwa lata a nie byłem na żadnej terapii i jest ok" ?
Awokado
 
Posty: 11
Rejestracja: 09 Gru 2011, 12:35
Miejscowość: lubuskie

PoprzedniaNastępna

Wróć do Mój bliski jest hazardzistą

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość