Cześć. Ja i mój brat jesteśmy synami hazardzisty. Mam 28 lat, ojciec z hazardem zaczął około 15 lat temu. Prowadził własną działalność, zatrudniał ludzi i dawał im pracę. Pewne wydarzenia(wykiwał go wspólnik) doprowadziły, że w firmie zaczęło się robić źle. Pojawił się Forex, na początku było to zapewne sprawdzenie swoich sił. Wciągnął się w to, pieniądze jakieś były, mama zarabiała, jak coś z bratem chcieliśmy to kombinował kasę, z trudem ale ją zdobywał. DObrze wszystko ukrywał. Mówił, że jest dobrze, że mamy kasę ale w firmie są długi i trzeba je spłacić. Wymarzony dom, który rodzice budowali przez kilka lat musieliśmy nagle sprzedać. Ojciec zamknął firmę, zabrali nam samochód. Mój brat o rok starszy w wieku 19 lat otworzył własną działaność aby ojciec mógł kontynuować pracę(miał sporo kontaktów i zaczął działać jako pośrednik aby zarabiać), okazało się, że brat wziął kredyt. Ja o tym nie wiedziałem ani mama.
Oczywiście nasza sytuacja się pogarszała, ojciec oszukiwał, kłamał, manipulował nami(jest w tym dobry). W 2012 wypłynęło jego oszustwo, kontrahenci zaczęli ścigać o kasę, pojawiły się listy z US i ZUS(brat zapewne wiedział, ja nie). Brat z ojcem starali się to zakończyć, spłacić długi i rozpocząć nowe życie. Niestety mój brat uwierzył a zabawa trwała dalej.
W 2015 było już tego tak dużo(zaczęła znikać biżuteria mamy, kombinował kasę), usiedliśmy razem po dużej awanturze aby rozwiązać problem, nie zdawaliśmy sobie sprawy do dzisiaj, że to choroba. Ojciec jest/był mądrym facetem, wychował nas razem z mamą na ludzi. Mamy dobrą pracę i własne rodziny. Niestety wtedy nie powiedział nam o wszystkich długach, było to może ze 100 000 zł. Przy dobrym planie w kilka lat dałoby się to spłacić. Myśleliśmy, że już jest wszystko dobrze, brat od 5 lat prowadzi drugą własną działalność(stara zostałą dawno zamknięta) i daje ojcu pracę. Odcięliśmy go od kasy(nie w 100%) i niestety co się okazało nasze ustalenia z 2015 działały tylko kilka miesięcy.
Dzisiaj mój brat ma ponad 100 000 zaległości na siebie w US. Reszta około 300 000 jest na niego. Rodzice mieszkają w domu babci, która mieszka w USA. 1/8 domu tata przekazał mamie. Tata nic nie ma na dzień dzisiejszy, oprócz długów. Niestety kiedyś z żoną pożyczyłem rodzicom gotówkę aby spłacić pewne zadłużenia, teraz wiem, ze był to błąd. Dzisiaj wiemy, że jest to choroba. Mama groziłą rozwodem, ja powiedziałem, że jak jeszcze raz pożyczy pieniądze, zagra to ja nie będę do niego się odzywał do końca życia. Wczoraj poszedł na spotkanie otwarte hazardzistów, przyznał nam, ze ma problem i chce to zakończyć.
Powiedziałem, że ostatni raz pomagam. Moja i brata pomoc będzie tylko i wyłącznie psychiczna, będziemy go wspierać aby z tego wyszedł. U brata ma pracę, jego wypłata będzie szła na spłaty długów wobec brata. Odcinamy go całkowicie od pieniędzy, nasze zaufanie jest znikome a raczej go już brak. Postanowiliśmy, że sam ułoży plan spłaty długów, sam będzie dzwonił do osobó u których jest zadłużony i z nimi się ugadywał(oni nie mają już do niego zaufania dlatego ja lub brat będziemy przy tym aby potwierdzić, że będzie dług spłacany, to my będziemy dawali jemu kasę aby przy nas dawał ją pożyczkodawcy).
Choroba ta jest taka, że nie wiem czy z czystego serca i faktycznie ze zdania sobie powagi sprawy będzie chodził na meetingi.
Mam wrażenie, że żyję w Matrixie, że to się nie dzieje....
Mam do Was pytanie. Rodzina raczej nie wie, że mamy problem. To wszystko praliśmy u siebie(ojciec, mama, brat i ja). Jestem za tym aby powiedzieć ojcu mamie(mojej babci) o tym, że tata jest chory oraz reszcie rodzinie. Chcemy się zabezpieczyć aby od nich nie pożyczał pieniędzy, jedynie mogą go wspierać duchowo i mentalnie.
Czy rodzina powinna wiedzieć? Moim zdaniem powinien powiedzieć o swojej chorobie swojej mamie i bratu.