Być czy nie być

Moderator: kaśka

Być czy nie być

Postprzez Aga43 » 25 Gru 2019, 23:15

Pat napisał(a):Widzielismy sie dwa razy od tego czasu

Pat napisał(a):Kocham go, czuje sie z nim zmotywowana, brne do przodu z praca, zyciem towarzyskim, lapaniu okazji na rozwoj, on mnie wspiera i pcha zebym nie stala w miejscu.

Prawdę mówiąc,to sama brniesz do przodu.Nie zawdzięczasz to jemu tylko sobie.
Aga43
 
Posty: 928
Rejestracja: 15 Paź 2016, 09:03
Miejscowość: Toruń

Być czy nie być

Postprzez Marta 26 » 26 Gru 2019, 23:21

Częściej widuję Panią która raz w tygodniu przychodzi do sklepu po papier toaletowy (pracuje w handlu), nijak nie czuje się z nią związana :lol:
Carpe diem!
Marta 26
 
Posty: 445
Rejestracja: 12 Lut 2013, 08:02
Miejscowość: Iława

Być czy nie być

Postprzez Pat » 27 Gru 2019, 16:53

Możliwe, gdybym wczesniej nie mieszkala z nim pol roku i nie spedzla 24/7 to pewnie bym sie tak nie przywiazala. A po za tym jak jest to juz zauwazone, to taki zwiazek daje mi cos czego mi brakuje bo z logicznego punktu widzenia jest to kompletnie absurdalne, ale jesli patrze na to pod wplywem emocji, ktorych nie potrafie odseparowac jest to jak najbardziej sensowne.
Pat
 
Posty: 19
Rejestracja: 23 Cze 2019, 20:29

Być czy nie być

Postprzez kaśka123 » 27 Gru 2019, 21:01

Wcześniej mówiłaś że go kochasz, potem ze to przywiązanie, a potem, że toksyczny związek dla zaspokojenia nieuswiadomionych potrzeb, jedno zaprzecza drugiemu. Ja spędziłam 5lat z człowiekiem, którego tak naprawdę nie znałam. Albo nie chciałam znać. System iluzji i zaprzeczen działal w najlepsze. Jak masz taką opcję to spróbuj terapi grupowej. Ktoś mi kiedyś powiedział (chyba nawet tutaj), że grupa ma magiczną moc. Nawet nie podejrzewałam ile w tym prawdy. Te emocje, o których mówisz, które nadają sens Twojej logice i sensowi postępowania trzeba przerobić. Znaleźć ich genezę, zrozumieć, przeżyć. Sama tego nie zrobisz. Nie chcę oceniać Twojego terapeuty ale jego opinia trochę się chyba kłóci z tym co Piszesz.
kaśka123
 
Posty: 454
Rejestracja: 27 Lip 2017, 05:48

Być czy nie być

Postprzez Pat » 28 Gru 2019, 23:48

Nie mam takiej mozliwosci na razie, ale jak sie przeprowadze do miasta to na pewno na taką sie wybiore. Kurcze, a ja myslam ze te wszystkie rzeczy mogą współistnieć, ze moge kogos kochać i być przywiazana, ale jednoczesnie jest to tez toksyczne uczucie.
Pat
 
Posty: 19
Rejestracja: 23 Cze 2019, 20:29

Być czy nie być

Postprzez kaśka123 » 30 Gru 2019, 08:47

No jak jesteś przywiązania do kogoś kto Cię oklamuje i krzywdzi, to raczej nie jest to zdrowa relacja. A poza tym sama wcześniej pisałaś że niewiele macie wspólnego, więc jaka siła Cię tak przy nim trzyma. Zastanawiała się nad tym? Już nie wspomnę o tym że jak widzicie się raz na czas to nie trudno podawać szczęśliwy związek.
kaśka123
 
Posty: 454
Rejestracja: 27 Lip 2017, 05:48

Być czy nie być

Postprzez Pat » 30 Gru 2019, 20:16

Przywiazana jestem bo towarzyszył mi w najtrudniejszych momentach w życiu i poznalismy sie na wylot chociaz pewnie nikt w to nie uwierzy. On jedyny od bardzo dawna natrudzil sie zeby mnie dokladnie poznac i sie nie wystraszyc. Waśnie zadaje sobie caly czas pytanie co mnie przy nim trzyma. Bo on nie osiągnął tego etapu gry chyba jeszcze, że zachowuje sie jakos inaczej. Nie gra non stop. Nie umnijeszam powagi tej chorobie broń Boże, ale pewnie duzo by mi dalo zobaczenie jego zachowania codziennie niz od czasu do czasu. Nie sprawdzam juz go, chce zeby szybko uderzył w dno i mam tylko nadzieje ze sie ogarnie w czas.
Pat
 
Posty: 19
Rejestracja: 23 Cze 2019, 20:29

Być czy nie być

Postprzez marcin_opolskie » 30 Gru 2019, 20:50

smutna_zagubiona napisał(a):No i zostałam zostawiona po raz 3. Tak, potrzebowałam 3,5 roku i 3 rozstań żeby uzmysłowić sobie w końcu że z tym człowiekiem się nie da zbudować dojrzałej, stabilnej relacji. Może i przestał grać (podobno) ale jego funkcjonowanie w relacji się niewiele zmieniło. A po co mi to było to przerabiam we własnej terapii.

tak z innego wątku, świeże z dziś... do podumania
Awatar użytkownika
marcin_opolskie
 
Posty: 4343
Rejestracja: 17 Sie 2015, 15:34
Miejscowość: opolskie

Re: Być czy nie być

Postprzez Pat » 30 Gru 2019, 21:24

marcin_opolskie napisał(a):
smutna_zagubiona napisał(a):No i zostałam zostawiona po raz 3. Tak, potrzebowałam 3,5 roku i 3 rozstań żeby uzmysłowić sobie w końcu że z tym człowiekiem się nie da zbudować dojrzałej, stabilnej relacji. Może i przestał grać (podobno) ale jego funkcjonowanie w relacji się niewiele zmieniło. A po co mi to było to przerabiam we własnej terapii.

tak z innego wątku, świeże z dziś... do podumania


Dzięki, na prawde przykro sie czyta takie historie. Pewnie jestem skazana też na rozstanie, ale cóz w tej chwili nie mam sily podejmowac zadnych decyzji odnosnie mojego zwiazku.
Pat
 
Posty: 19
Rejestracja: 23 Cze 2019, 20:29

Być czy nie być

Postprzez Marta 26 » 30 Gru 2019, 22:33

Jakiego związku dziewczyno, przecież nie widujesz się z nim, nie mieszkasz, nie sypiasz... Na czym polega ten związek na lajkowaniu postów na fb? Śmieszne dla mnie to jest, jak można rozstać się z kimś z kim się widzi raz na pół roku
Carpe diem!
Marta 26
 
Posty: 445
Rejestracja: 12 Lut 2013, 08:02
Miejscowość: Iława

Być czy nie być

Postprzez kaśka123 » 30 Gru 2019, 23:55

Pat napisał(a):Dzięki, na prawde przykro sie czyta takie historie. Pewnie jestem skazana też na rozstanie, ale cóz w tej chwili nie mam sily podejmowac zadnych decyzji odnosnie mojego zwiazku.


Ja tu czytam 'z nami będzie inaczej, nam się uda, my nie mamy aż tak dużego problemu'. Kto z nas nie przechodził przez ten etap?
kaśka123
 
Posty: 454
Rejestracja: 27 Lip 2017, 05:48

Być czy nie być

Postprzez marcin_opolskie » 31 Gru 2019, 00:06

no przykre ale mnie to się kojarzy z przemocą domową (może nie tak dosłownie ale jakoś tak mechanizm podobny) - raz dostać, drugi, trzeci - to czego oczekiwać? że za czwartym razem będzie mniej boleć czy jak?
gdzieś to ktoś powiedział: w takim przypadku nie ma ofiar - są ochotnicy...
Przekładając tu: gość nie chce się zmienić /rezygnować ze "swojego" - no to nie, nic nie zrobisz, szkoda czasu; po kiego drążyć...
przepraszam że to powiem ale mam osobiście takie wrażenie że Ty mu ... przeszkadzasz, i delikatnie mówiąc jesteś obojętna - coś w stylu: jesteś - fajnie; nie jesteś - też fajnie...
Awatar użytkownika
marcin_opolskie
 
Posty: 4343
Rejestracja: 17 Sie 2015, 15:34
Miejscowość: opolskie

Być czy nie być

Postprzez tojatoja » 31 Gru 2019, 13:08

Pat napisał(a):ale pewnie duzo by mi dalo zobaczenie jego zachowania codziennie niz od czasu do czasu.
to pojedz i zamieszkaj, sprawdzisz. Szybciej podejmiesz jakiekolwiek decyzje. Zaoszczędzisz swój czas. Bo widzisz mieszkając z uzaleznnionym mimo ze nie wiedziałam ze gra, to wiedziam ze coś sie z nim dzieje ale nie wiedziałam co. To się czuje.Bo przeciez mimo ze nie było patologii (jak to niektórzy myślą) to kłamstwo, oszustwo, kradzież wspólnych pieniędzy , nieobecność, brak zaangażowania, nerwowość nie jest "normalnym"współzyciem. Tez myślę, ze myślisz ze z Wami bedzie inaczej. Setki postów tutaj potwierdzają ze jest niestety tak samo. Jak napisałam w innym wątku wybór nalezy do Ciebie czy zadbac o siebie w tej sytuacji. Tak samo lawirujesz i sprawdzasz, jak Twoj uzalezniony, czy jest jeszcze normalnie i "trzymacie" swoje życie bez zmian.
tojatoja
 
Posty: 849
Rejestracja: 02 Maj 2015, 13:21

Re: Być czy nie być

Postprzez chłop ze wsi » 31 Gru 2019, 14:46

mam wrażenie że TY , Pat, jestes gorzej niz hazardzista uzależniona- od swoich marzeń , wyobrażeń . Siedzisz sobie w łóżeczku i ... marzysz . Trochę jak mała dziewczynka. Widocznie taki Twój czas . Tylko że czasu najbardziej szkoda, mija i nie wraca, młodziutka jesteś. lepiej doświadczać dobrego niż niedobrego. Ale to Ty wybierasz.
Powodzenia w Nowym Roku.
chłop ze wsi
 
Posty: 748
Rejestracja: 26 Cze 2014, 18:04

Re: Być czy nie być

Postprzez Pat » 28 Lut 2021, 03:47

Czesc wszystkim wlasnie przychodze z mala nowina. Nie jestem już z hazardzista. Zerwałam z nim dwa tygodnie temu nie ze wzgeldu na hazard, ale ze wzgledu na osiagniecie dna jesli chodzi o poczucie braku wiezi, wsprcia, kontaktu, milosci, zaangazowania. Wiem ze zrobilam to w przyplywie emocji i nie bylo to przemyslane posuniecie, ale nie zalamalam sie, nie dzwonilam, nie blagalam, nie wrzucalalm dziwnych odniesien do mojego zwiaku na portale spolecznosciowe. Bylo mega ciezko, plakalam, bolalo jak prawdziwy fizyczny bol. Dzisiaj mialam moment akceptacji i akurat on napisal. Nie wiem po co, moze zeby zagluszyc poczucie winy? Okazao sie ze naprawde dobry z niego manipulator, nie docenilam mocy hazardu. Dziekowal mi za czas, cierpliwosc i oddanie jak za jakas usluge. Nie wspomnial ani razu ze mu zalezalo ani ze te wszystkie chwile byly wyjatkowe czy cos dla niego znaczyly. Podejrzewam ze nawet nie bral tego w kategorii uczucia bo hazard przyslonil mu rzeczywistosc a zwiazek na odleglosc dawal mu mega komfort grania. Nie chce sie nad nim rozgadywac bo nie jest tego wart. Musialam trzepnac o dno zeby sie obudzic z marzen i planow, ktore byly tylko w mojej glowie. Ta milosc to bylo uzaleznienie, postawienie kogos na piedestale i oddawanie mu czci, poswiecanie czasu na gonienie, zminianie, planowanie i proszenie sie o uwage. Tak bardzo chcialam wierzyc ze przeciez to moja bratnia dusza i weszytko bedzie dobrze jak tylko on tu przyjedzie. Dziekuje moim przyjaciolka ktore szturchaly mnie w glowe jak chcialam do niego. Kiedy lezalam z goraczka, cala zaplakana i jedyne o cYm myslalam to zeby go zobaczyc to on myslal nad swoim zywotem i dochodzil do wznioslu ze w sumie juz go to nie rajcuje. Nie mial pieniedzy zeby zabrac mnie do soebie ale teraz mial 300k zeby kupic nowe auto, zaczal chodzic na silke i zamieszkal z kumplami. Wiec chyba nie cierpi z powodu nalogu ;)

Jestem po lekturze ksiazki „kobiety ktore kochaja za bardzo” czy moze macie jakies pozycje podobne do tej?
Zablokowalm go wszedzie gdzie moglam, wyrzucilam jego rzeczy, nie moge wziesc sie na usuniecie jego rodziny bo ich bardzo szanuje i oni mnie ale wiem ze to kwestia czasu jak on sie u nich gdzies tam pojawi a chce jak najbardziej przyblokowac wyzwalacze poki sie nie bede zdrowiec. Napisalm mu ze chcialbym zeby zrobil dla mnie jedyna rzecz jesli kiedykolwiek cos czul to chcialabym zeby zniknal z mojego zycia i nigdy do niego nie wrocil nawet jesli znajdzie to czego szukal.

Po lekturze ksiazki ciezko mi uwierzyc ze znajde kogos normalnego, gdzie znowu zakocham sie i bedzie to zwiazek oparty na szacunku,szczerosci, milosci i zrozumieniu. Jak analizowlaam wszystkie moje zwiazki to przerazilam ske ze niestety, ale zawsze wybieralam kogos kto byl emocjonalnie niedostepny w ten czy inny sposob. Chcialabym sie z tego wyleczyc ale nie wiem czy samo uswiadomienie wystarczy czy zainwestowac w terapeute? Moze ktos wypowie sie kto znalazl nowego partnera po hazardziscie i jest to zwiazek satysfakcjonujacy?

Jak nie wrocic? Niech mnie Bog broni przed powrotem. Jestem spokojniejsza teraz, ale nie mowie ze jestem zdrowa. Wystarczy jego zabieganie i przyjazd i wiem ze moze byc po mnie, a ja nie chce go, nawet jesli on by zdrowial i w trzezwosci uswiadomil sobie ze jestem miloscia jego zycia to ja nie chce.
Pat
 
Posty: 19
Rejestracja: 23 Cze 2019, 20:29

PoprzedniaNastępna

Wróć do Mój partner jest Hazardzistą

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości