żona hazardzisty

Moderator: kaśka

żona hazardzisty

Postprzez marcin_opolskie » 31 Gru 2019, 17:59

i co? zadzwonił?... ehhhh gładziutko poszło, elegancko cacy, wręcz duma rozpierała terapeutę chyba...
mnie to się zdaje, że brzydko mówiąc, nawciskał Ci kitu
Awatar użytkownika
marcin_opolskie
 
Posty: 4343
Rejestracja: 17 Sie 2015, 15:34
Miejscowość: opolskie

żona hazardzisty

Postprzez kaśka123 » 31 Gru 2019, 18:11

Jak byłam na terapii dla wspoluzaleznionych, to też odradzali poważnych decyzji czy zmian w życiu podczas terapii(przu założeniu że potrwa około 2 lat).
kaśka123
 
Posty: 454
Rejestracja: 27 Lip 2017, 05:48

żona hazardzisty

Postprzez chłop ze wsi » 31 Gru 2019, 18:33

Gattara- łykasz jak pelikan kluski.
uwiłaś hazardziście gniazdko więc hazardzista rośnie w siłę. hazard to nie katar , sam nie przejdzie. Trzeba chęci hazardzisty do zaprzestania gry i udziału w terapii.
Cały Twój pierwszy tu wpis to lista czynności których NIE WOLNO robić. To wrzucanie zapałek do ogniska.
chłop ze wsi
 
Posty: 748
Rejestracja: 26 Cze 2014, 18:04

żona hazardzisty

Postprzez Gattara » 31 Gru 2019, 20:07

kaśka123, czytałam Twój wpis na forum z 2017 roku, jeśli mogę zapytać, jak Ty poradziłaś sobie z tym, jak wygląda Wasze życie?
Gattara
 
Posty: 12
Rejestracja: 26 Paź 2019, 23:00

żona hazardzisty

Postprzez Gattara » 31 Gru 2019, 20:10

marcin_opolskie, możliwe, że tak było, że skłamał odnośnie terapii; teraz mówi, że może pójdzie na terapię, ale za kilka miesięcy, że musi zarabiać, żeby spłacić długi (teraz na moje konto wpływa jego wypłata i ja robię przelewy), dużo pracuje, ale nic zupełnie z tego nie ma, mówi, że nie może pracować i chodzić na terapię, bo wtedy przez kilka miesięcy to był wykluczony trochę z jakiekolwiek życia
Gattara
 
Posty: 12
Rejestracja: 26 Paź 2019, 23:00

żona hazardzisty

Postprzez Gattara » 31 Gru 2019, 20:11

chłop ze wsi, wiem, popełniłam mnóstwo błędów
Gattara
 
Posty: 12
Rejestracja: 26 Paź 2019, 23:00

żona hazardzisty

Postprzez miszokienka » 31 Gru 2019, 20:31

Witaj Gattara!
Przerażające to wszystko co piszesz, aż mi się przypomniało, że sam będąc na dnie też uważałem sytuację za wcale nie tak poważną, jak widziała to cała moja rodzina. Nie chciałem się leczyć, chociaż mówiłem, że "chcę, ale nie teraz bo teraz to nie mogę". Wystraszyłem się dopiero jak poczułem realne zagrożenie, że rozpadnie się moje małżeństwo z żoną. Balem się samotności, zwłaszcza, że bardzo ją kocham.
Twój mąż potrzebuje wstrząsu, potrzebuje zobaczyć, że tego już się nie da tak ugłaskać jak do tej pory. Jeśli nic się nie zmieni w sytuacji wokół niego, to i on nic nie zmieni, bo po co?
Czytając Twoje wpisy pomyślałem sobie, że ta kiepska kondycja firmy męża to może też wcale taka nie jest / nie była, tylko kasa szła na granie? Ale to tylko moja wyobraźnia. Komfort grania miał ogromny.

Pozdrawiam i życzę mądrych wyborów dla Ciebie (niezależnie od tego, co zrobi mąż) :)
Miś jest bardzo grzeczny dziś.
Awatar użytkownika
miszokienka
 
Posty: 1424
Rejestracja: 11 Cze 2013, 20:29

żona hazardzisty

Postprzez Gattara » 31 Gru 2019, 21:13

miszokienka, i jak zachowała się Twoja żona? Przetrwaliście?
Gattara
 
Posty: 12
Rejestracja: 26 Paź 2019, 23:00

żona hazardzisty

Postprzez marcin_opolskie » 31 Gru 2019, 22:32

dużo pracuje....
świetnie [...]; pracowałem i jezdziłem na terapie i mitingi 3 razy w tyg, czasem 4 razy na tydzień; po 90 km (tam i powrot) - chcieć znaczy móc. i pierdzielenie o niemożliwości połączenia pracy i terapii można włożyć między bajki. Ty go słuchasz jak jakąś wyrocznie...
Awatar użytkownika
marcin_opolskie
 
Posty: 4343
Rejestracja: 17 Sie 2015, 15:34
Miejscowość: opolskie

Re: żona hazardzisty

Postprzez kaśka123 » 01 Sty 2020, 01:27

Gattara napisał(a):kaśka123, czytałam Twój wpis na forum z 2017 roku, jeśli mogę zapytać, jak Ty poradziłaś sobie z tym, jak wygląda Wasze życie?

Opisałam Ci w pw jak to u mnie było. Pamiętaj ze ile tutaj osób, tyle odrębnych historii. Nie ma recepty. Nie ma wytycznych. Nie ma sposobu na happy end. Każdy człowiek jest inny, każdy inaczej reaguje, myśli, czuje, ma inne schematy. Znajdź porządnego terapeutę uzależnień, a wtedy wszystko będzie dobrze. Zaufaj forumowiczom. Jesteś zmanipulowana do granic i Pozwalasz na to. Teraz jest czas na Ciebie. Masz szansę coś zmieniać. Napisałaś tu i to już jest mega krok. Zaczynasz szukać wiedzy i pomocy, nie odrzucaj tego co Ci tu piszą, to informacje z pierwszej ręki.
kaśka123
 
Posty: 454
Rejestracja: 27 Lip 2017, 05:48

żona hazardzisty

Postprzez Marta 26 » 01 Sty 2020, 03:24

Buju buju mój mąż bilety kupował Q kierunku mitingow i udawał że chodzi, a w domu obiadki , ciasteczka bo tak się facet stara, buja cię twój facet i to nieźle, urządził się jak paczek w maśle
Carpe diem!
Marta 26
 
Posty: 445
Rejestracja: 12 Lut 2013, 08:02
Miejscowość: Iława

żona hazardzisty

Postprzez żonawrozpaczy » 01 Sty 2020, 16:51

Gattara, wiem, jak hazardzista potrafi kłamać i co dzieje się w głowie bliskiej mu osoby. Ja nie wiedziałam co jest prawdą a co nie jest. Sama sobie przestałam wierzyć. Szukałam potwierdzenia u innych. Ciagle czytalam dział dla uzależnionych a nie dla wspoluzalezniinych aby dowiedzieć się co ON powinien robić żeby nie grać. Uwierz, strata energii i czasu. Jesli zacznie się leczyć, przestanie grać i bd trzezwial Ty to poczujesz. Czas na Ciebie bo jesteś bardzo poraniona i tez potrzebujesz pomocy. Jeśli każdy zaopiekuje się sobą to każdy będzie zaopiekowany. Witam Cie na forum i wszystkiego dobrego w Nowym roku
żonawrozpaczy
 
Posty: 550
Rejestracja: 14 Maj 2017, 13:19

żona hazardzisty

Postprzez Gattara » 01 Sty 2020, 23:12

marcin_opolskie, nie, nie słucham jak wyroczni; napisałam co mówi, nie oznacza to, że w to wierzę. Też uważam, że chcieć to móc, ja tych chęci do zmiany czegokolwiek nie widzę.
Gattara
 
Posty: 12
Rejestracja: 26 Paź 2019, 23:00

żona hazardzisty

Postprzez marcin_opolskie » 01 Sty 2020, 23:30

i dobrze że nie słuchasz (tak trochę prowokacyjnie napisane było) - i jak słusznie zauważasz: chęci brak. A w wychodzeniu z czynnego uzależnia liczą się tylko czyny, a nie gadanie...
Awatar użytkownika
marcin_opolskie
 
Posty: 4343
Rejestracja: 17 Sie 2015, 15:34
Miejscowość: opolskie

żona hazardzisty

Postprzez Gattara » 06 Mar 2020, 22:56

Jakiś czas temu pojawiło się kolejne kłamstwo, kolejne przegrane pieniądze, pomimo obietnic (wiem, wiem, nie wierzyłam, że dotrzyma obietnicy, ale nadzieja umiera ostatnia).
Mąż poszedł na terapię sam z siebie, takie spotkania raz w tygodniu, ale ja mimo wszystko postanowiłam złożyć papiery rozwodowe. Życzę mu jak najlepiej, mam nadzieję, że wyjdzie z tej choroby, bo inaczej to życie mu przeleci pomiędzy palcami. Ale jednocześnie myślę, że dopóki na szczęście nie mamy dzieci - to jest najlepszy moment, żeby odejść. Wierzę też, że teraz tracąc wiele może dotrze coś do niego, może przysłowiowo "sięgnie dna" i naprawdę będzie to jakiś przełom w jego życiu (gra od 17 lat).
Wiem, że już nie będzie zaufania, tak naprawdę to już w nic nie wierzę, nawet w to co było kiedyś między nami. Wydaje mi się teraz po tym wszystkim, że to był też typ gry. Czuję, że ciągnie mnie na dno - nie tylko ekonomicznie, ale przede wszystkim emocjonalnie. Wiem, że popełniłam wszystkie możliwe błędy, pomagając mu i czuję się winna, że doprowadziłam go do naprawdę tragicznej sytuacji. jakbym mu nie pomagała cały czas to może nie miałby takich możliwości.
-- -- --
W każdym razie odkąd powiedziałam o rozwodzie czuję się jakbym żyła w matrixie. Nie czuję, żeby mąż się przejął faktem rozstania, ale za to bardzo przejął się, że sprzedałam auto, które używał (chociaż większość gotówki ze sprzedaży przeznaczyłam na spłatę zadłużenia, z racji tego, że ja kiedyś wzięłam kredyt na siebie żeby rozwijać jego firmę - po prostu część tego kredytu nadpłaciłam - ale mąż uważa że sobie przywłaszczyłam te pieniądze). Obwinia mnie, że mieliśmy rozdzielność, że zaplanowałam wcześniej rozwód, bo chciałam go zostawić z niczym ...
Sytuacja jest taka, że mieszkanie kupiłam przed ślubem za swoje pieniądze i owszem urządzaliśmy je razem i wprowadziliśmy się razem, ale mąż nawet złotówki nie dorzucił się do mieszkania. Teraz uważa, że powinniśmy to mieszkanie podzielić ... jak mówię, że nie ma takiej możliwości to mówi, że jestem oszustką, że nigdy go nie kochałam, że byłam z nim dla pieniędzy (pomimo tego, że praktycznie można powiedzieć, że go utrzymywałam przez trzy lata), pytajac się jego na jakiej podstawie rości sobie prawa do mieszkania - to mówi, że włożył w nie serce i czas, i że mu mówiłam, żeby inwestował w swoją firmę, a teraz go oszukałam i przywłaszczyłam sobie (swoje) mieszkanie.
Poza tym pisze do znajomych, że wyczyściłam go co do złotówki, że jestem perfidna, zła, straszy mnie, że zgłosi do urzędu skarbowego i będę miała kontrolę. Obwinia za rozpad małżeństwa, mówiąc, że nie było dla mnie ważne (zresztą teściowa i niektórzy z jego rodziny chyba też, teściowa ma pretensje, że go nie wspieram teraz, że dawniej to dbano o związek a teraz to "wyrzuca się" jak nie działa.) powtarza cały czas, że dla mnie najważniejsze są pieniądze, chociaż - wiem, że tak nie jest. Jakby były najważniejsze, to bym mu nie pomagała, nie utrzymywała, liczyły się dla mnie uczucia i chyba trochę próbowałam szukać ich na siłę.
--
Piszemy wiadomości (mąż nie dzwoni prawie nigdy, bojąc się, że go podsłuchują...), próbuję mu wytłumaczyć mój punkt widzenia i to jak ja czuję się, ale on bardzo zmienia wszystko, po prostu nie dochodzi do niego cała ta sytuacja. Zakodował sobie, że go pozbawiam prawa do (mojego) mieszkania, że jestem zła, że brzydzi się moim zachowaniem, że nie taką osobę pokochał.
--
Chciałam mu napisać list i wyjaśnić jeszcze raz, licząc, że kiedyś przeczyta, że nie wyrzuci ... , że może za jakiś czas pomoże mu to w wyjściu z choroby, chociaż nie wiem czy ten list ma sens.

--
Wiem, że nie ma prostych rozstań, wiem, że ludzie mają gorzej, bo mają dzieci albo zostają im zobowiązania partnera albo są uzależnione krzyżowe. Aczkolwiek i tak ilość niesprawiedliwości, kłamstw i fałszu mnie przytłacza.
nie tylko nie wiem teraz jak w ogóle można zaufać drugiej osobie, ale czuję się upokorzona emocjonalnie (bo uwierzyłam w miłość, której możliwe, że nigdy nie było; możliwe że mąż wyczuł, że będzie miał łatwe życie ze mną), jako kobieta (bo nie dość, że mąż często dokuczał mi słownie - odnosząc się np. do mojego wyglądu -- teraz powiedział, że robił to, żeby było mi przykro i żebym obraziła się i dała mu spokój, wtedy mógł grać), seksualnie (bo mąż sam przyznał się, że przez ostatni rok wolał się masturbować niż sypiać ze mną, twierdząc, że za dużo pracowałam, a on napięcie musiał zmniejszać co kilka godzin, że pozwalało mu to nie myśleć tyle o hazardzie-- a ja zastanawiałam się dlaczego nigdy nie ma ochoty; nawet podejrzewałam go o preferencje homoseksualne). Wychodzi na to, że pracowałam dużo (mam własną działalność) po to, żeby "mężuś" siedział na kanapie i przewalał swoje zdobyte pieniądze na lewo.

-- nie wiem jaki jest cel tej wiadomości, musiałam się wygadać :)
Ostatnio edytowany przez Agnieszka1234, 08 Mar 2020, 15:06, edytowano w sumie 1 raz
Powód: Bez bluzgów proszę
Gattara
 
Posty: 12
Rejestracja: 26 Paź 2019, 23:00

PoprzedniaNastępna

Wróć do Mój partner jest Hazardzistą

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość