przez Inez » 23 Kwi 2022, 14:38
Jak szwagier trafił do szpitala to tak jakby w niej coś pękło. Opowiedziała wszystko rodzinie. Wcześniej kryła go. Wyznała, że ze wstydu, w nadziei że coś się zmieni. Jest delikatną osobą a on robi z nią co chce. Dla mnie to niezrozumiałe jak można tyle lat tak funkcjonować, ale to dla mnie a to jest jej życie. Po tej całej akcji z nożem nie skontaktowała się z nim w szpitalu wcale i powiedziała nam, że nie chce z nim już żyć. Przekonana bylam, że się rozwiodą. On wrócił po szpitalu i psychiatryku do domu w kwestii długów milczy jak zaklęty, twierdzi, że nie wie na co... ale do wszystkich ma żal, że nikt mu w szpitalu nie pomagał tylko dzieci. Namowilam siostrę na rozdzielnosc i zgodził się podpisać. Widzę, czuję, że siostra znowu cofa się do tego co było. Unika rozmów, często nie odbiera telefonu. Podeslalam jej namiary na miting namawiam na terapie. Problem w tym, że nikt w rodzinie nie wierzy, że to hazard. A szwagier milczy. Nawet nie wiadomo ile tych długów jest. Tak mnie boli i mam też do siebie żal, że nic nie domyśliłam się wcześniej. Tak mnie boli, że jej życie tak wyglądało i dalej tak może być. Opowiadała jak nie mieli co jeść czasami, całe złoto z domu zginęło. Jak pytałam kiedyś czemu nie nosi nic to mówiła, że palce zgrubły, że ją denerwuje biżuteria... Opowiadała jak brała nadgodziny żeby spłacać kolejne i kolejne ktedyty, chwilówki. Idealne ma warunki mój szwagier. Straszne to wszystko dla mnie bo nigdy się z tym nie spotkałam i tak blisko mnie to się działo a ja byłam ślepa. Żeby chociaż szwagier się przyznał to może siostra zdecydowałaby się na terapię. Czuję się bezsilna, a nie chcę być.